Reżyseria: Karey Kirkpatrick
Evan (Eddie Murphy) jest finansistą i gdy przeżywa właśnie kryzys w swojej firmie dostaje pod opiekę córeczkę (Yara Shahidi), która żyje w swoim wyimaginowanym świecie. Kiedy odkrywa, że jej wyobraźnia dobrze podpowiada w jego interesach, przed każdym podjęciem decyzji zwraca się z pomocą do córeczki i wyobrażonej księżniczki. Po tych sukcesach zrozumie, że wykorzystywanie córki do własnych interesów nie jest dobre, ale dzięki temu zrozumie też, że do szczęścia wystarczy odrobinę miłości i wyobraźni.
Nie wiedziałam czy uda mi się zrecenzować ten film, bo nie znałam jego tytułu ani obsady aktorskiej. Jedynie główny bohater przypominał mi znanego czarnoskórego aktora i dobrze rozpoznałam Eddiego Murphy’ego. Nie byłam pewna, bo znałam go raczej z ról bardziej komediowych np. Mów mi Dave czy Dr Dolittle niż w tym filmie, ale się udało, dzięki jego galerii na filmwebie odnaleźć ten film. Podobał mi się, bo mówił o ważnych sprawach. Prezentował typową amerykańską rodzinę, gdzie rodzice są rozwiedzieni, przynajmniej jedno z rodziców robi własną karierę i nie zawsze ma czas dla dzieci. Dzieci w karierze są po prostu nie wygodne, albo stawiając sytuację jasno wygląda to tak: albo spędzanie czasu z dziećmi albo kariera w swoim zawodzie. Dla przykładu może podam Nianię w Nowym Jorku, choć film zrobił się zbyt słodkawy, to książka jednak bardziej oddaje dramatyczną sytuację dziecka właściwie bez rodziców.
Eddie Murphy tu zbytnio nie zaszalał, jednak nominacja do Złotej Maliny za tą rolę była dla mnie zaskoczeniem, zresztą nie spodziewałam się, że na swoim koncie ma więcej nominacji do tej nagrody, a nawet parę wygranych. Jego obecność w filmie nie wystarczy, by zaliczyć ten film do komedii. Ja tu nie widziałam powodów do śmiechu, był zbyt poważny, więc hasła reklamowego na plakacie kompletnie nie rozumiem. Na film fantasy też jest za mało fantastyczny, bo poza słusznymi podpowiedziami do decyzji finansisty, żadnych nadzwyczajnych rzeczy nie było. Wyobraźnia jest możliwością realną i rzeczywistą. Więc pozostaje dramat, o którym pisałam w poprzednim akapicie. Reasumując, film nie jest taki najgorszy, można obejrzeć.
Ocena: 7/10