Reżyseria: Sven Taddicken
Emma (Jordis Triebel) żyje samotnie w gospodarstwie leżącym kawałek drogi od wsi. Opiekuje się świniami i kurami, a jej jedyną rozrywką są przejażdżki na motorze. Pewnej nocy do jej gospodarstwa w wyniku wypadku spada samochód z pewnym bogatym mężczyzną (Jurgen Vogel). Bohaterka żyje w przekonaniu, że los się do niej uśmiechnął zsyłając wymarzonego mężczyznę, który uratuje jej ciężką sytuację finansową.
Pewnego wieczoru miałam ochotę na przyjemny film o miłości. Przeszukując katalog iplexu wybór padł na Rozkosze Emmy. Była to okazja na poznanie bliżej niemieckiego kina, które jest mi właściwie obce. Dostałam to czego potrzebowałam. Sielankowy klimat pośród zacisznego miejsca akcji, zabawne momenty, rodzące się uczucie pomiędzy dwojgiem ludzi, a także pewna głębia dramatu jaki się rozgrywał u biznesmana – to są cechy tego filmu. Zastanawiała mnie samotność Emmy, czy się nie boi, ale jak się okazało, zuch kobieta z tej Emmy. Od pierwszej sceny było widać dwulicowość bohaterki, która z jednej strony jest kobietą pełną matczynych uczuć, z drugiej strony stanowcza i zdecydowana morderczyni zwierząt. Obserwujemy tu także przemianę Maxa, który po otrzymaniu złej wiadomości na temat swojego zdrowia, nie wie co ze sobą zrobić. Kradnie pieniądze przyjaciela i ucieka jego Jaguarem. Nie wie dokąd jechać, w przypływie szału zostaje ofiarą wypadku i ląduje w zupełnie inne miejsce, w którym życie całkowicie kontrastuje z jego dotychczasowym sposobem bycia. Są pewne wydarzenia, które mają olbrzymie znaczenie dla dwojga nieznanych sobie ludzi, spełniając marzenia jednej, zmieniasz życie drugiej osoby.
Podobny film mamy w rodzimej kinematografii. Jest to Południe północ, obydwóch mężczyzn łączy śmiertelna choroba i miłość do przypadkowych kobiet. Nawet Jurgen Vogel w tym filmie był podobny do Borysa Szyca. Oba filmy są piękne, emanują spokojem i mówią o przemijaniu.
Ocena: 7,5/10