Premiera 2 lutego!
Ten, kto śledzi na bieżąco repertuar polskich filmów, dostrzeże, że rodzimi twórcy coraz chętniej rezygnują z jednej liniowej narracji. Poznajemy kilka historii z różnych perspektyw, które w pewnym momencie będą na siebie się nakładać. Tak jak to zrobił Skolimowski w 11 minutach czy Maślona w Ataku paniki. Na tym częściowo bazuje także nowy film Kingi Dębskiej, na szczęście taka formuła opowiadania jest tylko punktem wyjścia do złożonej historii.
Dostrzegając więcej punktów wspólnych z Atakiem paniki, zwłaszcza pod względem ładunku emocjonalnego, można stwierdzić, że bohaterów Planu B poznajemy w momencie, który dla postaci w filmie Maślony jest finalny. O ile Maślona prowadzi swoje postacie do ataku paniki, o tyle Dębska od krytycznej sytuacji wychodzi. Poznajemy bowiem kilku bohaterów, których życie nagle drastycznie się zmienia. Nagle zostają sami, bo to mąż po wielu latach małżeństwa wyprowadza się, kochanek ginie w wypadku, chłopak z przelotnego romansu znika, a dawno niewidziana i oczekująca rodzina okazała się fikcją. Bohaterzy muszą swoje życie ułożyć na nowo, jednak by wyjść z kryzysowej sytuacji, muszą się na nowych ludzi.
Plan B kładzie nacisk na relacje międzyludzkie. Losy bohaterów zaczynają się ze sobą splatać, jedne katastrofy w zestawieniu z innymi przestają być takie straszne, a wiara w ludzi zaczyna wracać. Film jest przekonującym zapewnieniem, że gdy jedne bliskie osoby cię opuszczą, pojawią się nowe i otworzą przed tobą inne życie. I mimo że akcja rozgrywa się w walentynki, wątków romantycznych nie ma tu prawie wcale. Walentynki mają tu jedynie przypominać o miłości do bliźniego w całym szerokim tego wyrażenia znaczeniu. Okaże się, że najlepszą przyjaciółką okaże się ta nieznana jeszcze sąsiadka, nowy sąsiad z naprzeciwka może być fajnym chłopakiem, a upadkowi z drabiny podczas porządków w domu można zawdzięczać motywującą znajomość z wdową leżącą na sąsiednim łóżku szpitalnym. Ponadto, jak wiadomo, nie tylko na ludzi można liczyć, były więzień zostaje wybrany przez bezpańskiego psa, dzięki niemu niecieszący się zaufaniem kryminalista poznaje swoich przyszłych pracodawców.
Kinga Dębska ponownie jak w Moich córkach krowy nie tylko zebrała znakomitą obsadę aktorską (Gąsiorowska, Olszówka, Preis, Dorociński), ale przemyślanie dobrała kreacje do aktorów (kto zna działalność Dorocińskiego, nie będzie miał wątpliwości, dlaczego jego postać zaprzyjaźnia się z psem, podobnie rzecz się ma z muzycznymi doświadczeniami Preis). Ponadto reżyserka po raz kolejny mistrzowsko łączy skrajne emocje, pokazując, jak szeroka jest gama uczuć: od nadziei, przez zawód i nerwowe załamanie się, po niepewny śmiech, by to znów doświadczyć pełnej radości. Są to stany, które udzielają się widzowi i efekt ten został wzmocniony przez wspaniałą oprawę muzyczną filmu, zwłaszcza finałową piosenkę Młynarskiego.
Plan B jest bardzo ciepłą i pozytywną opowieścią o tym, jak ludzie są ważni w naszym życiu. Nawet jeśli oni się zmieniają, znikają albo znienacka pojawiają się na dłużej lub krócej.
Ocena: 8/10