- Jest to jeden z najlepszych filmów, które widziałam na TOFIFEŚCIE i w minionym roku.
- Ma liczne polskie wątki: główny bohater jest polskim Żydem, jego rodzina Rapaport zginęła w Treblince, część akcji rozgrywa się w Polsce. Polską bohaterkę, z którą spotyka się Martin, gra Magdalena Cielecka.
- Jest to fascynująca i przejmująca historia muzyka: od muzycznej edukacji prowadzącej do uznania i kariery do przyjęcia na nowo swojej tożsamości, z której korzeniami nie da się ostatecznie zerwać.
- Film jest zrobiony z rozmachem, znakomite wnętrza, kostiumy, akcja jest prowadzona dwutorowo: teraźniejsza opowieść o mężczyźnie poszukującym zaginionego w nieznanych okolicznościach muzyka przeplata się z jego wspomnieniami o wspólnym dzieciństwie, młodości i planach…
- Tytułowa Pieśń imion porusza wszystkie struny emocji i uczuć u słuchać, równocześnie stanowi esencję żydowskiej tożsamości budowanej na doświadczeniu holocaustu.
- Pieśń imion ze względu na temat oraz poziom realizacji z powodzeniem mógłby być dystrybuowany w sieciowych multipleksach. A reżyser Francois Girard jest specjalistą od muzycznych fabuł.
PS Wpis nie powstałby, gdybym nie dowiedziała się, że jeden z najnudniejszych filmów z TOFIFEST Ojciec tej dystrybucji się doczeka. Jakkolwiek nie wątpię, że pewnie znajdą się amatorzy i tej bułgarskiej kameralnej produkcji, to jestem przekonana, że Ojciec nie przyciągnie nawet 1/4 widzów, których mogłaby zainteresować Pieśń imion. To jest moja, ale dość obiektywna opinia.