Pan Wołodyjowski (audiobook)

    Autor: Henryk Sienkiewicz; Czyta: Janusz Gajos

Po wielu miesiącach słuchania, wczoraj opłakałam śmierć Wołodyjowskiego. Może nie dosłownie płakałam, ale było mi jakoś tak smutno na duszy i żal i trochę zaskoczenie tym smutnym zakończeniem. Ja tu mówię o zakończeniu, a trzeba by zacząć od początku.

Z początku nie mogłam przywyknąć do głosu Janusza Gajosa, bo po przesłuchaniu Księgi bez tytułu przyzwyczaiłam się, że czyta mi Artur Barciś. Ale z czasem stwierdziłam, że Janusz Gajos świetnie modeluje głosem, pasuje na styl tamtego okresu a ponadto swoim głosem potrafi wywołać u słuchacza wzruszenie, patos, radość i smutek. Pomimo tego, że słuchanie tej powieści trwało tak długo, bo ciągle nie mogłam się zabrać za jej słuchanie, powieść mi się podobała bardzo. Znacznie bardziej niż Potop, chyba ze względu na wątek Baśki i Wołodyjowskiego, ich wielkiej miłości. I nie mogłam z jednej strony zrozumieć, że Wołodyjowski mógł opuścić swoją ukochaną… rozumiem, że zobowiązania, przysięga złożona Bogu, ale co innego gdyby go zabili, a inną rzeczą jest jak sam siebie na śmierć skazał. I to ma być powieść na pokrzepienie serc? Ja po takiej powieści spodziewałam się szczęśliwszego zakończenia. Zachwycona jestem kreacją postaci, opisem zalotów miłosnych Basi i Krzysi. W ogóle cała powieść ma swój klimat, który wyraźnie podkreślał głos Gajosa.

Cóż mogę dodać? To klasyka, wybitnego polskiego pisarza, który napisał piękną powieść na pokrzepienie serc, którą warto przeczytać lub wysłuchać.

Ocena: 5/6

4 thoughts on “Pan Wołodyjowski (audiobook)

  1. Na początku chcę Ci powiedzieć, że jesteś w pewien sposób wyróżniona, ponieważ ja piszę jakiś komentarz może z raz na pół roku :] Chociaż wątpię, żeby tak często. Kiedyś bawiłam się w komentarzyki itp. ale to dla dzieciaków (mam 12 lat ;P). Ale ten blog jest serio porządny. Też lubię książki, ale nie audiobooki, nie jestem słuchowcem i nie potrafię wyobrażać sobie co słucham. Słuchaj, aż nie mogę uwierzyć, że nie ma tu recenzji choćby jednej książki z serii „Tunele”! Ta seria może nie jest tak popularna jak HP czy Zmierzch, ale popularna JEST!!! A w dodatku to najlepsza seria książek jaką czytałam, a czytałam wiele! Kochana, czytaj „Tunele”, CZYTAJ! Nie pożałujesz, przysięgam na własne życie. Jakbyś mogła to prosiłabym o recenzje jeszcze trzech książek: „Co za tydzień (część 1)”, „Morze Trolli” i „Zmienił Mnie Pocałunek”. Hej Hej! (Jakby co pisz na GG 17910890)

  2. Trylogię czytałam dobrych kilka lat temu jeszcze jako podlotek i bardzo mi się podobała. Do tej pory to się nie zmieniło, choć mój zachwyt jest mniej egzaltowany :-)Wówczas najbardziej podobał mi się wątek miłosny Basi i Michała, teraz natomiast mam bardziej w pamięci Krzysię i Ketlinga. W ogóle Ketling jest postacią jedyną w swoim rodzaju i uwielbiam go! 🙂 Zakończenie jest naprawdę smutne, gdy przeczytałam książkę pierwszy raz, naprawdę płakałam – pierwszy raz, gdy Basia płacze, kiedy Michał oddaje Krzysię Ketlingowi, potem, gdy Basia cudem trafia do Chreptiowa, no i w ostatnich scenach… długo nie mogłam się pozbierać.Pozdrawiam serdecznie!kaiserin-sissi.blog.onet.pl

Skomentuj ~Tunelomanka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *