Kredożercy

  Autor: Oscar Aibar

Właściwie nie wiem jak się ustosunkować do tej dziwnej książki. Już sam tytuł nam mówi, że będziemy mieli do czynienia z bohaterami o nietypowych gustach smakowych czy nałogach. Wystarczy przejrzeć powierzchownie książkę, by móc stwierdzić, że lektura będzie inna, być może zabawna. I powiem, że do końca z tą zabawnością nie wyszło.

Ana jest trzydziestokilkuletnią kobietą, która wiedzie życie takie jak wiele kobiet w jej wieku. Przeżywa podobne problemy, ma nudną pracę i nieudane życie miłosne. Wyróżnia ją od innych to, że uwielbia jeść kredę. Po kilku nieudanych sesji u psychologa postanawia we własnym zakresie spróbować znaleźć ludzi z podobnym problem. I w ten sposób trafia na trop tajnego stowarzyszenia.

Fabuła bez wątpienia jest oryginalna, zdarzają się tak przeróżne wydarzenia począwszy od najbardziej dramatycznych typu wyjazd z niepełnosprawną córeczką koleżanki z pracy, który kończy się w momencie, kiedy dziewczynka zostaje pożarta przez delfiny, poprzez spotkania z przedziwnymi mężczyznami, od których lepiej trzymać się z daleka, tajnym stowarzyszeniem kredożerców, o którym powiadomi nigdyś popularny piosenkarz, którego piosenki o miłości, nie były skierowane do ukochanej dziewczyny, lecz… kredy, na samozapłonie kolegi z pracy skończywszy. W ten sposób mniej więcej streściłam książkę, która gruba nie jest. Narratorem powieści nie jest Ana, ale jej obecny chłopak, o czym dowiadujemy się dopiero na końcu książki.

Pod względem językowym książka kuleje strasznie. Pełno tu dygresji, brak spójności, pomieszanie chronologii, powoduje straszny zamęt u czytelnika. Nie brakuje tu też błędów gramatycznych. To strasznie osłabia ocenę książki. Fajnie, że pomysł jakiś był, ale wykonanie fatalne. Naprawdę szkoda, bo książka oprócz samej historii Any zawiera informacje na temat rodzajów nałogów, ciekawostek o ludziach, którzy w kategorii żywienie znaleźli się w Księdze rekordów Guinessa i wiele podobnych informacji, które nie wyglądają na wiarygodne, przez co połowę z tych informacji chciałabym sprawdzić, czy faktycznie coś takiego jest w rzeczywistości czy tylko w wyobrażeniach autora. Poprzez tę lekką książeczkę poinformował ludzi o rzeczach, które dotąd są mało znane.

I powiem parę słów o serii Salsa, w której znajduje się właśnie książka „Kredożercy”. Przejrzałam listę książek, bowiem Kredożercy są moją pierwszą książką z tej serii, chciałam sprawdzić czy pozostałe książki też są takie nietypowe. I patrząc na niektóre tytuły takie się wydają. Może kiedyś sięgnę po jakąś, ale jeśli wszystkie są one tak fatalnie napisane, to zbyt pochlebnej oceny tej serii nie wystawię.

Ocena: 3/6

3 thoughts on “Kredożercy

  1. kochana nie wiesz co mówisz- nie masz widze pojęcia o nurcie realizmu magicznego. któremu w dużej mierze poswięcona jest ta seria….a ksi,ążka jest świetna…niesamowicie autor uchwycił w niej wiele absurdów współczesnego dziwacznego samotnego świata…ania 29 lat

    1. Zgadzam się, krytykuje, a sama nawet właściwie nie rozumie obiektu krytyki. Książka zaskakuje na prawie każdym kroku, jest oryginalna i błyskotliwa. Jej zadaniem nie jest być zabawną w sensie „boki zrywać”, ale raczej wywołać uśmiech na twarzy czytelnika poprzez ukazanie absurdów samotnego życia w dużym mieście, zmagania się z własną innością i „koszmarkami przeszłości”.Poza tym ten „popularny piosenkarz” nie pisał wcale o kredzie tylko o heroinie. Brak znajomości tematu u osoby piszącej recenzję. Proponuję Pani zmienić branżę.

      1. Nie wszystko co zaskakuje musi być liczone na plus. Przyznaję, że miejscami absurdy mogą wywołać uśmiech, ale jeśli chodzi o warsztat pisarski to książka jest napisana naprawdę na słabym poziomie. Nic dziwnego, że w sklepach szybko znalazła się w koszu z książkami po 3zł (bo więcej nie jest warta, naprawdę). Żadna najbardziej absurdalna i zaskakująca fabuła nie uratuje fatalnego przekazu językowego.Co do piosenkarza, nie jestem przekonana, czy to chodziło o heroinę, człowiek, który należy do stowarzyszenia kredożerców jest uzależniony od heroiny? Nie jest to niemożliwe, ale uważam, że skoro już mowa o tym nałogu, to skąd nagle miała zjawić się myśl, że to heroina? Ale przy tym się nie upieram, każdy ma prawo do swojej interpretacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *