Literatura wokół… rysunku i malarstwa

LITERATURA WOKÓŁ… TO NOWY CYKL, W KTÓRYM PREZENTUJĘ POZYCJE KSIĄŻKOWE DOTYCZĄCE DANEGO ZAGADNIENIA. ZAMIAST PISAĆ ODRĘBNE RECENZJE POSZCZEGÓLNYCH KSIĄŻEK, NIE RZADKO O CHARAKTERZE NAUKOWYM LUB POPULARNO-NAUKOWYM, ZBIERAM JE DO JEDNEGO POSTU, KTÓRY MA CHARAKTER PRZEGLĄDOWY. MA ON NA CELU PODPOWIADANIE TYTUŁÓW, KTÓRE MOGĄ POSZERZYĆ NASZE ZAINTERESOWANIA LUB PRZYDAĆ SIĘ PODCZAS PISANIA PRAC ZALICZENIOWYCH CZY PREZENTACJI EGZAMINACYJNYCH.

Dzisiaj nie będzie o popularno-naukowych pozycjach, lecz hobbystycznych poradnikach z zakresu zajęć plastycznych. Z racji rękodzielniczej pasji trochę ich u mnie się uzbierało, lecz w różnym stopniu mi się przydały. Wstępnie miało być nie tylko o płaskich technikach plastycznych, ale też o trójwymiarowych rękodziełach, jednak rysunek i malarstwo okazały się dość obszernym tematem, więc o tych pozostałych napiszę za tydzień.

Zacznę od rysunku, gdyż to podstawa plastyki (nawet do rzeźby, produkcji handmade trzeba umieć wykonać dobry szkic). Nie jest to moja ulubiona dziedzina, przez to nigdy nie byłam w niej świetna, jedynie co rysuje z pasją to portrety. Powinnam jeszcze powiedzieć, że choćby nie wiem jak dobry podręcznik do rysunku mielibyście, to bez systematycznej pracy, rysowaniu, rysowaniu i ciągłym, nieustannym rysowaniu – na nic Wam się nie przyda. Talent do tego tylko ułatwia sprawę, ale również wymaga pracy, aby go rozwinąć, bo z czasem, co zaobserwowałam wśród znajomych z klasy, osoby nie mające talentu, które regularnie pracowały, zaczęły rysować i malować znacznie lepiej i ciekawiej niż te z talentem, które spoczęły na laurach. Nauczyć się może każdy, ale potrzeba do tego cierpliwości i systematyczności. A teraz słów kilka o książkach rozwijających.

Właściwie każda książka tego typu zaczyna się od wstępu wprowadzającego w historię rysunku, które stawały się szkicami do wybitnych dzieł malarskich, następnie pierwszy rozdział dotyczy omówieniu przyborów. W książce Jose M. Parramóna Jak rysować w kolejnym rozdziale analizowane są podstawy rysunku tj. perspektywy, światłocień, kompozycja, walor, kadr itp. Na końcu są ćwiczenia praktyczne, jednak polegają one na pokazaniu etapów rysunku, jak od kilku kresek powstaje piękny obraz. Dla mnie są one mało praktyczne, bo rysunki są bardzo zaawansowane, i skopiowanie ich dla początkującego rysownika są naprawdę trudne. Zamiast kolorowych portretów, bogatych martwych natur, na początek dobre są proste ćwiczenia na patrzenie i trenowanie ręki, umiejętność prowadzenia linii prostej (szczególnie przy rysunkach architektury), cieniowania i obserwowania proporcji między przedmiotami, czyli np. podświetlona kompozycja z sześcianów. Z jednym ćwiczeń jest kopiowanie przez zamieszczenie siatki na kadr, ale dla mnie przerysowanie elementów z jednej kratki na zdjęciu na pustą kartkę jest bardzo ograniczającym ćwiczeniem, które skupia się na liczeniu kratek niż obserwacji obiektu, zbyt mechanizuje patrzenie.

Zdecydowanie bardziej ceniłam tanie podręczniki Kurs rysowania Agnieszki Cieślikowskiej, które są podzielone na poziomy zaawansowania. Zamiast wydać około 50-100 zł na kolorowy i ładnie wydany na papierze kredowym podręcznik z idealnymi rysunkami, polecam wydać kilkanaście na książkę wydaną tak prosto, jak proste są porady odnośnie rysunku. Kopiowanie prostych przedmiotów, od szkicu po walorowe studium, przy tym pozbawione koloru, zdecydowanie ułatwia naukę i nabycie podstawowych umiejętności, jakie wyżej wymieniłam. Etapy cieniowania przedmiotu są uszczegółowione i bardzo stopniowe, dzięki temu amator jest w stanie dokładnie przeanalizować, jak tą najtrudniejszą w rysunku czynność wykonać prawidłowo. W części dla początkujących przykłady rysunków są proste (jabłko, proste przedmioty i zwierzęta, zarys postaci i kończyn), zaawansowane portrety, postacie, krajobrazy pojawiają się już w podręczniku dla średnio zaawansowanych. Myślę, że próba naśladownictwa prostych rysunków bardziej mobilizuje do kontynuacji ćwiczeń niż rzucanie się na głęboką wodę przez próbę kopiowania znakomitych kompozycji.

Osoby, które są zainteresowane budową człowieka, odsyłam do już opisanej przeze mnie książki Anatomia dla artystów Sarah Simblet. Fascynujące fotografie i przykłady szkiców, które pozwolą na spokojnie, bez modela (lub przed spotkaniem z nim), oswoić się z ludzką anatomią.

Jeśli chodzi o malowanie, do którego zaliczają się nie tylko różnego rodzaju farby, ale też pastele i niektóre kredki (np. akwarelowe, świecowe), w moje ręce wpadła kolorowa książka z myślą o młodych artystach Szkoła malowania Fiony Watt. Mnie zawsze bardziej ciągnęło do farb i pasteli niż zwykłych kredek czy ołówka. Dzięki tej książce poznałam nowe metody barwnych technik. Szczególną inspiracją okazała się dla mnie różnorodność materiałów używanych jako podkład do obrazu (różne rodzaje papieru, ich faktura, kolor dają zupełnie inny efekt), sposoby rozcierania i nakładania pasteli, rozdmuchiwanie mokrej plamy barwnej za pomocą słomki, używanie produktów kuchennych w celu zmiany faktury i rozmieszczenia się plamy i zabawy z atramentem. To naprawdę garstka sposobów, w jakich można używać farby. Część jest nam dobrze znana z przedszkolnych zajęć, sporo z nich może zainspirować wychowawców i opiekunów do urozmaicenia zabawy z papierem i innymi artykułami plastycznymi. A zaawansowani artyści, dzięki tym, wydawałoby się banalnym technikom, znajdą inspirację na nowy sposób wyrażenia siebie i swojego patrzenia na otaczającą rzeczywistość.

Dodam, że wiele mini poradników znaleźć można w zestawach z przyborami do rysunku i malarstwa. Jest to o tyle praktyczne, że zwykle materiały, o jakich wspominają w podręczniku, znajdują się w zestawie.

Za tydzień napiszę o książkach opisujących sposoby plecionek i origami, być może wspomnę też o innych technikach plastycznych. Najprawdopodobniej będzie to ostatni odcinek cyklu Literatura wokół… w tym sezonie. Przez rok akademicki pewnie nazbierają się tematy na przyszłoroczną edycję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *