Miłość i papugi w Bruskeli

Papugi z placu d’Arezzo Eric-Emmanuel Schmitt, Znak, Kraków 2014

Eric-Emmanuel Schmitt słynie z tego, że potrafi pięknie pisać o miłości, że zna duszę kobiety. Jego ostatnio wydana powieść przekonuje, że zna duszę każdego człowieka, jego uczucia i rozterki.

Papugi z placu d’Arezzo to potężne objętościowo (największe w dorobku pisarza) kompendium o miłości. Powieść składa się z kilkunastu historii miłosnych, których bohaterami są mieszkańcy-sąsiedzi placu d’Arezzo. Każda opowieść rozdzielona jest na cztery części – co powoduje pewne trudności w lekturze, gdyż po pierwszej partii kilkunastu opowieści w pierwszej części, musimy odnaleźć ich kontynuację w kolejnych częściach. A mamy do czynienia z miłością pod każdą postacią: małżeńska, matczyna, młodzieńcza, stara, trójkąt, heteroseksualna i homoseksualna, wielokulturowa, zdradzona, nieodwzajemniona i z kolei pełna wyrozumiałości i dająca wolność dla perwersyjnych preferencji seksualnych partnerki. Nawet jest o miłości właścicielki do własnej papugi. Można odnieść wrażenie, że poza pedofilią – Schmitt opisał wszystkie rodzaje fascynacji drugą osobą i zasugerował możliwe rozwiązania dla podobnego związku. Niektóre potrafią zaskoczyć, być niezrozumiałe i szokujące.

Ale co jest impulsem interakcji, do których dochodzi w dalszej części książki? Otóż prawie każdy mieszkaniec placu otrzymuje w różnych okolicznościach żółtą karteczkę, na której napisane: „Piszę tych kilka słów po prostu po to, by Ci powiedzieć, że Cię kocham. Podpisane: Ty wiesz kto”. O kim Wy pomyślelibyście, kiedy dostalibyście taką karteczkę? O najbliższej osobie, w której jesteście zakochani? O natrętnym adoratorze? O mamie, córce? Czy może nawet o Bogu? Podobne reakcje zaistniały u powieściowych Brukselczyków. Te kilka słów zachęciło ich do podjęcia pewnych działań, które w gruncie rzeczy służyły poprawie relacji w związku czy nawiązaniu nowego kontaktu z obiektem platonicznych westchnień. Konsekwencje są bardzo różne, czasem są to happy endy, a czasem dochodzi nawet do tragedii. Powiem jedno, Schmitt nie pozwala czytelnikowi na znużenie treścią.

Gdybym miała ocenić Papugi z placu d’Arezzo na tle całej twórczości francuskiego pisarza, to powieść tę umieściłabym gdzieś po środku. Może ze względu na monotematyczny charakter tej książki. Psychologia i problematyka społeczna, której ujęcie w perspektywie Schmitta tak cenię, np. w zbiorze opowiadań Małżeństwo we trojetu została ledwo muśnięta w może trzech opowiadaniach. Raz poruszony został problem własnej tożsamości seksualnej w historii, której bohaterem jest mężczyzna czujący wstręt do własnego ciała i nie potrafiący się przez to z nikim związać. Inną kwestią, już psychologiczną, były relacje matki z córką. Matka niedbająca o siebie stała się właściwie córką własnej córki, a ta z kolei nastolatka przeżywa pierwszą, raczej nieszczęśliwą, miłość. Próbuje to sobie odbić podrywając nowo poznanego partnera matki, a później staje się ofiarą gwałtu. Jak się okazuje, największą ofiarą tego rodzinnego dramatu, w mniemaniu matki, jest ona sama.

Reasumując… czekam na Napój miłosny, który ma się pojawić w przyszłym tygodniu. Znając doświadczenia i preferencje Schmitta, jestem ciekawa, ile w tej książce znajdziemy elementów z opery Donizettiego.

Za egzemplarz dziękuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *