Byłam w domu lalek

O mojej fascynacji artystycznymi lalkami i ich domami pisałam podczas relacji z zeszłorocznej wystawy w Manggha. To są jedyne wystawy, na których MUSZĘ być. Dlatego też dzisiejszym wieczorem udałam się do Zielonej Miejscowni na ekspozycję lalek artystycznych. Szczególnie zmobilizował mnie fakt, że wystawa odbywa się tylko tego jednego wieczoru. I chyba podobnie zadziałał na innych, bo gości było wielu, część wychodziło, jeszcze więcej wchodziło (faceci w czerni przy wejściu głównym kamienicy dodawali prestiżu wydarzeniu, bo czułam się, jakbym wchodziła do jakiegoś tajemnego klubu).

W środku było tak, jak się spodziewałam. Aranżacji „nieładnych” i nieco wiedźmowatych kukieł towarzyszyły stare przedmioty, podarte materiały i mnóstwo świeczek rozświetlających mrok (doczekaliśmy się pory, kiedy o 20:00 jest jaśniej na zewnątrz niż w środku). Miejsce na taką specyficzną ekspozycję wyborne, bo tylko pracownia malarska zapewni „naturalny” charakterystyczny zaduch będący efektem zmieszanego z powietrzem odoru rozpuszczalników i farb olejnych. Nie mogę nie wspomnieć o aranżacji dźwiękowej. Ponad rozmowami zwiedzających było słychać rozdzierającą muzykę skrzypiec, odgrywaną na żywo przez bodajże trio (albo duo) smyczkowe.

Lubię takie miejsca z klimatem. I strasznie szkoda, że wystawa była dostępna tylko jednego wieczoru (choć twórcy coś myślą o wędrownej ekspozycji – więc jest nadzieja dla nieobecnych dzisiaj). Nienajlepsze zdjęcia wrzuciłam na fanpage’a, więc zainteresowanych tam odsyłam.

2 thoughts on “Byłam w domu lalek

  1. No proszę. Nie wiedziałam o Twojej fascynacji i nawet nie słyszałam nigdy o takich wystawach, a te zdjęcia i opis sugerują coś naprawdę fascynującego. Fajnie, gdyby taka wędrowna wystawa dotarła w moje strony, może udałoby się wybrać.

Skomentuj ktrya Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *