Która z nas nie chciałaby kiedyś zajrzeć do męskiego mózgu, aby sprawdzić, o czym on myśli, jaką logiką się posługuje, bo wszystko wskazuje na to, że zrozumieć faceta jest znacznie trudniej niż kobietę. Męskie pół świata czyli książka składająca się z rozmów Wojciecha Eichelberga, psychoterapeuty i Tomasza Jastruna, pisarza, aspiruje do tego, aby przed kobietami osłonić obraz świata widziany z męskiej perspektywy. Brzmi zachęcająco, prawda?
Jak przy każdych publikacjach mających punkt widzenia jednej płci, oceniający drugą płeć, tak i ta książka budzi sporo kontrowersji. Z jednej strony intrygowało mnie to, jakie wyobrażenia na temat kobiecej psychiki mają mężczyźni, z drugiej strony było to potwornie irytujące widzieć, jak bardzo stereotypowe to są wizje. Można czasem się zastanawiać, czy naprawdę poznali kiedyś prawdziwą kobietę?
Fascynujące były wizje autorów o relacji córki z ojcem. Oboje byli przekonani, że od dziecka płci żeńskiej można oczekiwać więcej czułości i opiekuńczości niż od syna. Poważnie? Chyba nigdy nie mieliście córki. No tak, to fakt, nie mieliście. Więc zaznaczę, że stosunek dziecka do rodzica zależy od typu osobowości, a nie płci. Jedni są bardziej skorzy do wyznawania uczuć, inni mniej, ale patrzenie na to przez pryzmat płci jest krzywdzący. W takim przypadku, gdybym była waszą córką, bardzo was rozczarowałabym. Mimo że jestem bardzo wrażliwą i emocjonalną osobą.
Nie zgodzę się również ze stwierdzeniem, że Kościół pozwala tylko na jedną i pierwszą miłość. Miłości można mieć wiele (nawet trzeba, choćby przez wzgląd na to, że wszyscy stanowimy jedną wielką rodzinę ;-)), ale trzeba się zdecydować, która z osób, spośród tych przez nas pokochanych, będzie nam towarzyszyć przez całe życie. Nigdy nie słyszałam o tym, by Kościół zabronił spotykać się z kilkoma chłopakami/dziewczynami oraz zmuszał do ślubu z pierwszą osobą, którą poszło się na randkę czy pocałowało. Proszę nie nadinterpretujmy zasad Kościoła.
Nie chcę zbyt mocno określać moich uczuć, jeśli chodzi o zaproszenie do rozmowy Paulo Coelho wokół tematu, którego podjął w Jedenastu minutach. Powiem zwięźle, mój stosunek do jego twórczość jest mocno negatywny, więc sami wyobraźcie sobie co czułam, kiedy Tomasz Jastrun i Wojciech Eichelberger stawiali Coelho laurki za jego twórczość. O gustach przecież się nie dyskutuje, prawda? Natomiast dodam, że Coelho nie zabłysnął w tej dyskusji na tyle, by moje myślenie o nim, choć trochę się poprawiło. Swoją drogą ciekawie było poznać portugalskie tłumaczenie sceny o kamieniowaniu cudzołożnicy, które w ogóle zmienia jej znaczenia. Nie ma bowiem mowy tu o grzechu, bo Jezus mówi: „Kto z was tego nigdy nie zrobił, niech pierwszy rzuci kamieniem”. W takiej interpretacji mogłoby się znaleźć paru ludzi, którzy mogliby rzucić kamieniem. 😉
Generalnie rozmowy panów są pełne ciekawych spostrzeżeń, z którymi my kobiety możemy zgodzić się, bądź nie (a częściej nie – zwłaszcza z niektórymi psychologicznymi teoriami i interpretacjami Eichelbergera). Niektóre sekrety dotyczące ich kompleksów, choćby związanych z zewnętrznymi genitaliami, były mi znane wcześniej (świetnie o tym pisze Eric-Emmanuel Schmitt w Moim życiu z Mozartem) i na swój sposób okazały się satysfakcjonujące, bo pozwoliły uwierzyć, że jakaś sprawiedliwość w biologii między płciami jest zachowana. Nie była to odkrywcza lektura, częściej mnie irytowała niż oświecała. Może to jednak książka bardziej dla męskich czytelników? Myślę, że mężczyźni rzadko między sobą o takich sprawach rozmawiają, być może problemy podejmowane przez autorów książki w jakiś sposób pomogą siebie zrozumieć? Bo kobiet i tak nie zrozumieją. Na pewno nie na podstawie lektury Męskiego pół świata.