Reżyseria: Anne Fletcher
Margaret Tate (Sandra Bullock) jest redaktorem w pewnym wydawnictwem, gdzie szantażuje wszystkich pracowników. Kiedy grozi jej deportacja do Kanady zmusza asystenta (Ryan Reynolds) do ślubu. Poza tym problemem pojawia się kolejny, muszą przekonać ambasadorów, że powodem jest ślub, a nie brak ważnej wizy. Jadą na Alaskę do rodziny Andrewa i tam rodzi się szczere uczucie.
Jedna z ciekawszych komedii romantycznych jakie widziałam. Po raz kolejny możemy widzieć Sandrę Bullock w roli głównej, znana z ostatnio recenzowanych Dwóch tygodni na miłości, a jeszcze wcześniej Dom nad jeziorem. Aktorka ma w sobie coś, z jednej strony jest sztywna i twarda, a z drugiej strony widać jej uczucia, wtedy jest bardziej znośna (dla facetów). Ogólnie jest bardzo dobrą aktorką, wystarczy spojrzeć na ranging filmwebu, gdzie zajmuje 5 miejsce wśród aktorek.
Jeśli chodzi o reżyserię, jest to trzecie dzieło Anne Fletcher i wszystkie trzy widziałam i wszystkie mi się podobały. Można tylko na kolejne jej posunięcia. Fabuła przewidywalna, o czym nawet nie muszę mówić, bo komedie z tym się różnią od thrillerów, że się dobrze kończą. Poza faktem, że miałam fatalną jakoś obrazu, to napisy i dźwięk były we właściwym miejscu. I to mi starcza do udanego seansu, dlatego też zrezygnowałam z oglądania Kobiety pragną bardziej, gdzie i napisy trzeba było ręcznie ustawiać, dźwięk odbijany, a obraz tak zamazany, że nie wiem czemu zapisałam go na płytce. Ale wracając do Narzeczonego mimo woli…
Podobały mi się intrygi jakie miały miejsce miedzy bohaterami na Alasce. Sceny z pieskiem, kiedy oboje nadzy wpadają na siebie, kiedy Margaret wyznaje różne rzeczy o sobie, choć w sumie to powinno być odwrotnie, bo Andrew wiedział o swojej szefowej prawie wszystko, a ona o nim prawie nic. Podobało mi się też, że była okazja małej zemsty na szefie. Dlatego, lepiej być człowiekiem obojętnie na jak wysokim stanowisku, bo zawsze można z niego spaść, zawsze z bogatego człowieka może stać się biedny. Z jednej strony zachowanie Margaret jest uzasadnione, skoro została osierocona w wieku 16 lat i odtąd nie miała rodziny. Nie miał kto jej kochać, więc sama nie potrafi kochać. Jedną z moich ulubionych scen była również tuż przy końcu, kiedy Andrew przyszedł kazał Margaret się zamknąć i opowiadał o ich intymnych spotkaniach i te reakcje tych wszytskich pracowników ;]. Ona była szefową prawie jak Miranda w Diabeł ubiera się u Prady.
Film bardzo przyjemnie się oglądało, rzadko można było się pośmiać na głos, ale ogólnie było ciekawie.
a ludzie tak się zachwycają tym filmem. Podobno mega zabawny. Ja i tak obejrzę, bo liczę na to, że chociaż romantycznie będzie 🙂