7 psychopatów, reż. Martin McDonagh

Nie sądziłam, że pierwsze skojarzenia, jakie nasuwa tytuł są takie trafne. Psychopaci zawsze będą kojarzyć się z horrorem bądź thrillerem, dlatego wiele osób w pierwszym odruchu nie wykaże zainteresowania filmem. Jednak kiedy gatunek informuje, że jest to komedia kryminalna, to nastawienie się zmienia, bo nawet jeśli miałaby być to parodia powyższych gatunków, to może być to całkiem niezła rozrywka.

Co dostajemy? 7 psychopatów. A nie, właściwie 3. Choć wśród nich tylko jeden wydaje się być normalny, chociaż pisze scenariusz o psychopatach. To co naprawdę dostajemy w żaden sposób nie można nazwać komedią. Przyznaję się bez bicia, że na początku filmu się śmiałam, wręcz płakałam ze śmiechu, ale to wynikało z całkiem osobistych pobudek, a dokładniej antyfascynacji… zębami. Tak to jest, jak tematem dnia stały się zęby (zaczerpnięty z Rozmów w toku) i przy każdej czynności owego dnia znajduje się nawiązania do tego. Tak więc postraszona przez własną rodzicielkę, że filmowi psychopaci też będą mieli zęby, przez pierwszą część filmu patrzyłam aktorom na ową część ciała, twarzy? na co nigdy w innych okolicznościach nie zwracam uwagi.

Koniec dygresji, wracam do filmu. 7 psychopatów nie dość, że nie są ani trochę zabawni, to akcja wlecze się jak flaki z olejem, jest potwornie nudna, scenariusz jest pozbawiony głębszego sensu… Ja chciałam w połowie film wyłączyć, jednak moja mama liczyła, że może zakończenie nada temu bezsensowi jakiś sens. Więc oglądałyśmy do końca.

Jestem pełna podziwu, że na filmie skrzywdzono żadnego zwierzątka. Do pozytywnych stron filmu mogę zaliczyć scenografię, niektóre ujęcia, które miały niesamowitą aurę… i to, że film kiedyś się kończy.

Reszta jest porażką.

Ocena: 3/10

1 thought on “7 psychopatów, reż. Martin McDonagh

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *