Panie Dulskie, reż. Filip Bajon

Z filmami Filipa Bajona jest tak, że albo stworzy całkiem niezłą, dobrze zastępująca bądź uzupełniającą lekturę szkolną adaptację (np. Przedwiośnie), albo coś zgoła odwrotnego czego się nie da oglądać, bo w pewnym momencie nad wariacjami na temat ekranizowanego utworu reżyser ewidentnie stracił kontrolę (np. Śluby panieńskie). Panie Dulskie bliższe są drugiej tendencji, ponieważ trochę czasu potrzebowałam, zanim odnalazłam się w tych trzech pokoleniach (chyba samo odkrycie, że mowa fabuła ma podwójną retrospekcję zajęło mi 1/3 filmu), przypisałam role do bohaterów…. A i tak zakończenie tajemnicy Hanki kompletnie wybiło mnie z rytmu, ponieważ różnica wieku między bohaterami jest słabo zaznaczona (Władysław Kowalski ma 80 lat, Figura 54, Ostaszewska 42, Janda 62) i wydaje mi się to już zbyt niewiarygodne. Ponadto nieduża różnica wieku między aktorami jest główną przyczyną pogubienia się w relacjach międzypokoleniowych. Niemniej jednak widać, że jakiś zamysł wariacji na temat rodziny wykreowanej przez Zapolską jest (nie brakuje ścisłych nawiązań do dramatu), a poza tym pojawia się sporo wątków, które w obecnej sytuacji podejmują ciekawe wątki, poddające się analizie dyskursów politycznych.

Główną osią narracyjną, która staje się przyczynkiem do rodzinnej retrospekcji sięgającej dwa pokolenia, aż do czasów tuż po śmierci Stalina, jest chęć stworzenia filmu przez Melanię (Maja Ostaszewska). Ona dostrzega we współczesnym kinie tendencję na opowiadanie bardzo osobistych historii. I poszukuję takiej we własnej rodzinie, bo skoro sama nie ma raka, a to byłby świetny temat (od siebie przypomnę, że w ubiegłym roku pojawiły się co najmniej dwa polskie filmy: Żyć a nie umierać, Chemia), nie cierpi na inne choroby, nie wdaje się w żadne romanse, a jej rodzina wg babki nigdy się w nic nie angażowała, „nawet o Holocauście dowiedziała się z filmów” – to skąd w tak poprawnej i nudnej rodzinie ma czerpać inspiracje na osobisty scenariusz filmowy? Trzeba pamiętać, że w każdej rodzinie są jakieś mroczne tajemnice. A im większe pozory normalności i zwyczajności, tym większe brudy kryje.

I tak nagle pojawia się kwestia krwi na rękach babci (Krystyna Janda), a wraz z nią historia o Hance, ich służącej, której tajemnice chorobliwego wyglądu szybko można powiązać z jej relacją z Zbyszko, synem pani Dulskiej, jedynej która nic a nic się nie domyśla. Bo nie chce bądź nawet przez myśl nie przeszło, że prośba o zatrzymanie Zbyszko w domu może skończyć się tak niegodnie dla jej rodziny. Trzeba tu zaznaczyć, że pani Dulska, właścicielka kamienicy, to kobieta trzymająca dom w rydzach, nie pozwalająca splamić honoru swojej rodziny. Wszelkie wypadki w jej kamienicy przeżywa z wielką trudnością, unika wszelkiego zaangażowania społecznego, bo jest świadoma tego, że raz popieranie jednej partii politycznej może być chwalebne, ale za jakiś czas władza się zmieni i nastąpi wywlekanie brudów z przeszłości. Dlatego można sobie wyobrazić reakcję pani Dulskiej, kiedy dowiaduje się, że jej wnuk zostanie zrodzony przez służącą. Środki, do jakich ucieka się honorowa pani Dulska równie honorowe nie są. Nie zdradzając dalszych szczegółów historii, przyznam się, że tu doznałam podwójnego zaskoczenia: postawą Dulskiej i jej skutkami oraz zachowaniem Jasiewiczowej. Tu się sprawdza powiedzenie, że prawdziwy charakter człowieka wychodzi podczas trudnych chwil.

Jestem pod wrażeniem gry aktorskiej całej obsady, która uczyniła swe postacie wyrazistymi, z konkretnym charakterem. Pod tym kątem dobór aktorów był trafiony, jednak jestem przekonana, że udałoby się znaleźć równie dobrych sporo młodszych od Krystyny Jandy aktorów, którzy zakreśliliby wyraźnie różnice wieku między pokoleniami, bo to jest to, co miesza widzowi relacje między bohaterami. Panie Dulskie są nawet przyzwoitym filmem, gdzie komizm miesza się z dramatem, romans z tragedią, ekranizację sztuki z totalną wariacją, a honor z krwią na rękach. Zadaniem widza jest odnalezienie się w tej mieszance, a potem może z przyjemnością patrzeć na klimat dawnej świetności (choć chyba teraz strasznie bluźnię, jeśli ujmujący mnie klimat retro, zwykle przypadający na dwudziestolecie międzywojenne, w filmie przypada na czasy po stalinowskie). Swoją drogą nie rozumiem skąd ten zabieg, dlaczego im bardziej w przyszłość, tym kamienica wydaje się być coraz bardziej ponura i ciemna?

Premiera VOD – 13.05

 

1 thought on “Panie Dulskie, reż. Filip Bajon

  1. Fakt dobór aktorów mógłby być jakiś inny bo nie widać różnicy wiekowej 😉 ale poza tym świetnie zagrane a film ma konkretny klimat. Konsekwentna narracja, piękne kostiumy, dobra muzyka, lekki, niezobowiązujący humor. Polecam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *