Pięć idealnych książkowych propozycji pod choinkę

Adwent już się zaczął, niektórzy z nas odliczają do świąt, otwierając kolejne okienka z kalendarza z czekoladkami, kosmetykami, zabawkami czy herbatami… Pora pomyśleć o prezentach dla najbliższych. A czy są lepsze niż te książkowe? Nie.

Jeśli z tym się zgadzacie, już dziś zapraszam Was na książkowe zakupy. Za duży wybór? Już przybywam z pomocą i wyłaniam najciekawsze tytuły.

Zemsta i przebaczenie – Eric-Emmanuel Schmitt

Nie było o tym głośno, ale w listopadzie miała swoją premierę nowa książka francuskiego pisarza. To pisarz, którego biorę w ciemno, choć zdarzają się słabsze tytuły, zbiory opowiadań są zawsze wspaniałe. Zaskakują mnie trafnością poczynionych obserwacji na temat współczesnego społeczeństwa, a także pobudzającą do wielu interpretacji (tak, że nawet rozważałam, że nie poświęcić mu doktoratu).

Dokąd odchodzą parasolki – Afonso Cruz

To propozycja dla czytelników-koneserów, którzy w literaturze szukają czegoś nietypowego. Tomiszcze może przerażać objętością, ale zapewniam, że środek to nie kilkaset gęsto zapisanych stronic. Można rzec, że to zbiór krótkich rozdziałów, czasem w nietypowej formie, i ilustracji… A akcja powieści zaczyna się w Boże Narodzenie… Chyba nie trzeba bardziej zachęcać?

Rzeczy, których nie wyrzuciłem – Marcin Wicha

Nie wiem, czy jest jeszcze osoba, która tej książki nie czytała. Tegoroczna laureatka nagrody Nike. Eseje o stracie bliskiej osoby, wspomnieniach… i rzeczach. Trochę smutku, refleksji. Sam ich zapis jest przejawem nietypowego sposobu na przepracowanie żałoby. Choć nadal uważam, że poprzednia książka Wichy była lepiej napisana i ciekawsza, Rzeczy, których nie wyrzuciłem może bardziej przypaść do gustu tym, którzy trochę życia już przeżyli.

 

Ucho igielne – Wiesław Myśliwski

Myśliwskiego chyba nie trzeba specjalnie reklamować. Kto zachwycił się jego długimi, wcale nie nudnymi, opowieściami – pisanymi zazwyczaj w formie monologu – rozgrywającymi się na prowincji, z pewnością sięgnie po jego ostatnią książkę. Ucho igielne może stałych czytelników zaskoczyć niestandardową, jak na polskiego prozaika, narracją. Z kolei tych, którzy dotąd nie potrafili się do niego przekonać, ta książka, ponoć, sprawia, że odkrywają autora na nowo.

Lunchbox na każdy dzień. Przepisy inspirowane japońskim bento – Malwina Bareła

Nie byłabym sobą, gdybym nie poleciła coś z działu kulinariów, który od jakiegoś czasu bacznie obserwuję w poszukiwaniu inspiracji. Pisałam już tutaj o książkach z przepisami na koktajle, a także wspomniałam o pięknym wydaniu Kuchni Iwaszkiewiczów. Gdyby ona wydała się zbyt konwencjonalną propozycją i mało praktyczną dla osób, które nie mają dużego doświadczenia w kuchni, a zarazem chcą przyrządzić coś szybkiego, zdrowego i łatwego do zapakowania do pracy – Lunchbox na każdy dzień wydaje się niezłą propozycją. Już od samego wertowania stron ślinka cieknie, a gdy spostrzeże się, jak niedużo wysiłku wymaga przyrządzenie czegoś tak nietypowego, ładnego i zdrowego, to aż chce się natychmiast przepisy wprowadzić w życie. Ogromną zaletą tej książki jest podział receptur według pór roku, dzięki czemu wiemy, co możemy teraz przygotować, a z czym poczekać do wiosny.

Jeśli nie trafiłam w Wasze preferencje czytelnicze, co może się zdarzyć, wszak jest to moja subiektywna lista, zajrzyjcie na świąteczną stronę Merlin.pl, ona podpowie Wam inne, ciekawe tytuły, przypomni o tegorocznych bestsellerach, tytułach, o których jest głośno i rozmawia się w każdym gronie oczytanych ludzi.

Pamiętajcie, by nie zwlekać z zakupami na ostatni moment. Jeśli zrobicie zakupy do 19 grudnia i zdecydujecie się odebrać przesyłkę w kiosku Ruchu, Merlin.pl oferuje darmową przesyłkę. Ponadto przy zakupach powyżej 49 zł i płatności dokonanej przy pomocy masterpass otrzymacie 15 zł rabatu.

A Wy wiecie, jakie książki chcielibyście znaleźć pod choinką? Chętnie je poznam.

2 thoughts on “Pięć idealnych książkowych propozycji pod choinkę

  1. W tym roku najchętniej znalazłabym książki kucharskie, najlepiej z przepisami wegetariańskimi. Oczywiście dania mięsne też u mnie goszczą na stole, ale raczej te, które jadało się u rodziców. Brak mi pomysłów na kolorowe dania, które zachwycą nie tylko domowników, ale też przyjaciół.

    I oczywiście Charlotte Bronte: Niedokończone opowieści.

    Pozdrawiam, Olimpia

Skomentuj Olimpia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *