1. Szukając Noel – Richard Paul Evans (niespodzianka od wyd. Znak)
2. Nefertiti – Michelle Moran (prezent urodzinowy)
3. U martwych w Dallas – Charlaine Harris (jak wyżej)
4. Crescendo – Becca Fitzpatrick (od wyd. Otwarte)
5. Między prawem a sprawiedliwością – Paweł Pollak (wygrana u clevery)
6. Dziewczynki z Świata Maskotek – Anja Snellman (od wortalu Granice.pl)
7. S jak serial – Agnieszka Perepeczko (wyłapana na podaj.net)
Tak się prezentują nabytki styczniowe. Jeszcze kilka paczek ma przyjść, ale to już na lutowy stosik się załapią. W każdym razie dziękuję wszystkim książkodawcom :).
Przeczytanych w styczniu: 9 (co na ostatnie miesiące wychodzi dobrze, niewątpliwie wpływ na to miały ferie)
Podsumowanie robię dzisiaj, a nie jutro z dwóch powodów. Po pierwsze jutro nie będę miała na to czasu, a po drugie dzisiaj jest wyjątkowa okazja.
Otóż 5 lat temu, też ferie zimowe zbliżały się ku końcowi, a żeby nie były one zmarnowane chciałam zrobić coż użytecznego (dla siebie). Z blogami już wcześniej miałam do czynienia, jednakże szybko z nich rezygnowałam i kasowałam. Wpadając na pomysł analizowania książek (to jeszcze nie miały być recenzje) czułam, że zrobię coś pożytecznego dla ludzi. Na początku miało to mieć charakter pomocy lekturowej (nie tylko szkolnej), by zapamiętać bohaterów i inne ważne kwestie związane z książką. Jednak przy pisaniu pierwszego postu porzuciłam ten pomysł. Z racji tego, że chciałam zamieścić tutaj posty dotyczące wszystkich książek jakie przeczytałam, nie chciało mi się skupiać na szczegółach przy pisaniu. Dlatego te pierwsze posty jak możecie zaobserwować są kiepskie nawet pod względem opisu książki. Po jakimś czasie stwierdziłam, że za bardzo skupiam się na opisach a dobrze byłoby napisać swoją opinię. Wkrótce zaczęłam kopiować opisy z okładek, a mój tekst ograniczał się tylko do opinii. Co spotkało się z niezadowoleniem innych „recenzentów”. Kiedy poznałam jeszcze więcej blogów z recenzjami książek było mi głupio, że nie potrafię sama streścić fabuły. I chyba od 1,5 roku recenzje pisane są w całości przeze mnie. Nie są profesjonalne, bo żaden ze mnie profesjonalny krytyk literacki.
Mimo wszystko zostałam zauważona przez wydawnictwa, którzy docenili mój blogowy dorobek literacki. Zaczęło się 3 lata temu, kiedy dostałam propozycję od wyd. Znak. Myślę, że prawdopodobnie wtedy zaczęła rozwijać się moda na promowanie książek poprzez blogi, które prowadzą zwyczajni ludzie (no dobra niezwyczajni ;-)). Ich śladem (a może już wcześniej śladem innego wydawnictwa – bo nie jestem pewna) podążyły inne oficyny wydawnicze zatrudniając specjalistów w public relations i zgłaszając się do różnych bloggerów w sprawie współpracy. Obecnie współpracę nawiązałam z pięcioma wydawnictwami. Zdaję sobie sprawę, że z porównaniu z innymi blogowymi recenzentami nie jest to duża ilość. Ale myślę, że to dopiero początek. Od nich otrzymałam w sumie ok. 41 egzemplarzy książek (nie licząc konkursowych). Za co bardzo dziękuję.
Jestem przekonana, że to blog ukształtował moje patrzenie na książki, mój gust i z pewnością przyczynił się do rozwoju warsztatu literackiego oraz tzw. lekkiego pióra. Niewątpliwie dzięki niemu, a właściwie dzięki Waszym blogom i wyzwaniom, miałam okazję przeczytać wiele książek, po które wcześniej w ogóle nie sięgnęłabym.
Bardzo przywiązałam się do bloga i choć jest wiele powodów, by przenieść się z onetu na innego bloga, to jednak zostawienie tu efekt 5-cioletniej pracy powstrzymuje od tego. A przeniesienie recenzji nie wchodzi w grę, bo za dużo roboty z tym.
Obiecałam Wam konkurs i będzie, ale nie dzisiaj. W najbliższym miesiącu możecie się go spodziewać. Z okazji tego jubileuszu (może zbyt patetycznie to brzmi) zaplanowałam, jakiś długi czas temu, stworzenie zakładek blogowych, bo co jak co, ale zakładka jest nieodłącznym elementem książki (przynajmniej w moim przypadku). Chciałam, żeby to był pamiątkowy prezent dla Was, stałych czytelników bloga. Niestety z czasem nie wyrobiłam się z ich przygotowaniem na dzisiaj. Projekt już jest, pozostała kwestia druku, którą postaram się załatwić w najbliższym czasie.
Na koniec tej długiej wypowiedzi, chciałabym wszystkim podziękować za wizyty i komentarze na blogu, które czasami kończą się nawet żywą dyskusją. Mam nadzieję, że za kolejne 5 lat, będę mogła z Wami obchodzi jubileusz z większym impetem ;-).
5 lat?!?! Jak to mówia (chyba ciągle jeszcze ;p) młodzi: szacun! Ja się niezmiernie cieszyłam w sierpniu, że jeden rok wytrwałam, a tu proszę – pięć 🙂 Jesteś chyba jedną z „weteranek” książkowego blogowania, co?Życzę dalszych cudownych lat czytelniczo-recenzyjnych 🙂 Pozdrawiam!
Mam wrażenie, że kiedy zaczęłam prowadzić książkowego bloga, to były początki mody na takie blogi, wtedy ich tylu nie było. Nawet jedna z blogerek rezygnując ze swojego bloga o książka, o tym napisała, że „kiedyś to było coś wyjątkowego, bo takich blogów było nie wiele, a teraz to już norma” . Ale mi się ta norma podoba, bo tu nie chodzi o oryginalność, ale pokazanie, że czytelnictwo na świecie jest w modzie. Nie mówiąc o tylu korzyściach płynących z prowadzenia bloga…
5 lat? Podziwiam i gratuluję. Masz talent, co widać po profesjonalnych recenzjach. Wchodzę tutaj praktycznie codziennie, bo jeśli nawet nie czytam jakiegoś gatunku, ty sprawiasz, że mam ochotę pójść do biblioteki, czy księgarni i kupić tę książkę.
Dziękuję za słowa uznania i cieszę się, że moje recenzje zachęcają do przeczytania książek, zwłaszcza tych, po które wcześniej nie sięgnęłabyś 🙂
gratuluję 🙂 5 lat to naprawdę długi blogowy dorobek 🙂 Twój blog zauważyłam jak tylko objawiło mi się zjawisko blogów książkowych 🙂 kolejnych 5 lat i nawet dużo dłużej :*
Dziękuję. Pozostaje mieć nadzieję, że z tym 2012 nie wypali ;D
Czas leci tak szybko, że często sami nie zdajemy sobie z tego sprawy. Gratuluję tak pięknej rocznicy :). A współpraca z tyloma wydawnictwami to niewątpliwie duży sukces!
Gratuluję wytrwałości, wręcz niesamowite. 😉 I żyję kolejnych wytrwałych lat na blogu. A ze stosiku porwałabym 'Dziewczynki ze świata maskotek’. A tak poza tym, świetny stos. ;)[okiem-recenzenta.blog.onet.pl]
Ja również dołączam się do gratulacji. Odkryłam Twój bloog całkiem niedawno z racji uczestnictwa w wyzwaniu klasykaliteraturypopularnej. I choć nie pod każdą recenzją mogłabym się podpisać (kwestia gustów literackich), jestem pod wrażeniem twoich recenzji. Potrafią one zainteresować. Tym bardziej cieszy mnie, że tak młoda osoba jest tak uzależniona od nałogu czytania.Pozdrawiam i życzę kolejnych … lat bloogowania, ku naszej czytelników radościMłodzituka, niestety tylko stażem bloogowym (4 miesiące) grafomanka w średnim wieku
Trochę się poczułam, jakbyś o mnie wspomniała, bo pamiętam, że ja miałam żal, o te opisy z okładek ;)Gratuluję 5 lat wytrwałości 🙂 I, oczywiście, życzę kolejnych wielu 🙂 Przyznam, że zazdroszczę samozaparcia do pisania – ja sama owszem, czytam i oglądam sporo, ale jakoś brak mi mobilizacji i pewnie trochę czasu do pisania… Jednak od czasu do czasu coś się na blogu pojawia 😉 W wolnej chwili zapraszam :)Pozdrawiam 🙂
No w sumie wspomniałam Ciebie jak wiele innych, ale nie w celu wypominania czy skrytykowania, tylko pokazania „rozwoju” bloga. A pisanie to już nie samozaparcie, ale pewna naturalna oczywistość, po przeczytaniu książki rejestrujesz to na blogu, nie zawsze to dobrze wychodzi, ale jest przynajmniej szczere.
Mimo wszystko zazdroszczę ;)Dla mnie miniony rok był trudny w życiu osobistym, długi czas nie pisałam, potem się okazało, że wracam do bloga bez czytelników i chyba to mnie nieco demotywuje, bo pisanie dla nikogo nie jest aż tak przyjemne 😉 Próby nawiązania tych samych znajomości spełzły na niczym, a czasu na nawiązywanie nowych za bardzo nie mam i tak koło się zamyka 😉 Mimo to staram się od czasu do czasu coś napisać, może czasem ktoś zajrzy ;)Poza tym dołączyłam, podobnie jak Ty i inni, do facebookowego świata blogów, jeśli będziesz chciała zajrzeć – zapraszam 🙂 – Recenzent :)Pozdrawiam serdecznie i cieszy mnie rozwój Twojego bloga 🙂