Wciąż nie cierpię sylwestra, w tym roku z mniejszym niż zwykle entuzjazmem podchodzę do podsumowań. Ku swojemu zdumieniu miniony rok oceniam nieco lepiej, niż się spodziewałam, choć nie ukrywam, że był bardzo trudny, wymagał ogromu determinacji i nadziei na poprawę, by podjąć decyzje, które zmienią moje myślenie o sobie, życiu i kierunkach, w jakich mam podążać. Mówiąc krótko, wyrwą mnie z dna, na którym w mojej krytycznej ocenie się znalazłam. Na lepszą ocenę roku wpłynęła nie tylko regularna sprzedaż produktu, który wymyśliłam i spotkał się z dużym zainteresowaniem (oraz wyznacza kierunki działań na rok 2024), ale też prowadzony od paru tygodni podróżnik. Przed grudniowym wyjazdem postanowiłam poświęcić jeden notes właśnie notatkom, zdjęciom z podróży, uzupełniając go o pozostałe wyjazdy tego roku. I tak przeglądając go, uświadomiłam sobie, ile ich było i jak pozytywnie te wyjazdy na mnie podziałały, ile fantastycznych ludzi poznałam, pięknych miejsc zobaczyłam, ile się na nich nauczyłam i czego doświadczyłam… Ile dały mi twórczej energii! To były najlepsze doświadczenia tego roku i bardzo bym chciała, aby nowy rok również obfitował w takie podróże.
Pod względem doświadczeń filmowych – był to raczej przeciętny rok. Uczestniczyłam w zaledwie dwóch festiwalach filmowych: Ińskie Lato Filmowe oraz Kamera Akcji. Na obu spotykam świetnych ludzi i to oni są głównym powodem mojego uczestnictwa. Nie licząc tych dwóch wydarzeń, nie bywałam często w kinie z względów ekonomiczno-logistycznych. Choć bardzo mi zależało, żeby zwiedzić nowe niezależne kina przy okazji podróży w różne miejsca – ostatecznie nie udało się tego planu zrealizować.
Filmów widziałam ok. 137 (w praktyce nieco więcej, bo chyba nie wszystkim filmom mogłam dać oceny na Filmwebie, nie wspominając o powtórkach) – w tym zaledwie 24 to produkcje tegoroczne. Przy pewnym rozczarowaniu nowymi produkcjami, lubię uciekać do klasyki kina.
Jeśli chodzi o seriale, to było tego mniej niż w poprzednich latach, trudno mi znaleźć coś, co zastąpi mi Kochane kłopoty (które zastąpiło mi Przyjaciół) i ich kontynuację Kochane kłopoty: Rok z życia. Kontynuowałam oglądanie VI sezonu Młodego Sheldona i czekam na ostatni sezon, z pewnym żalem, że to już koniec. Widziałam 1670 (polecam!), Kolejarze: Katastrofa w Bhopalu, One Day at Time (polecam!), Pretty Smart, Różowe lata 90. Porzuciłam Brokat po bodajże dwóch czy trzech odcinkach – piękna scenografia nie ratuje miernej fabuły.
Soundtrack roku: Kochanica króla. Jeanne du Barry (błagam, niech ktoś to wyda na fizycznym nośniku!)
Najlepszy polski film: Strzępki
Najlepszy zagraniczny film: Asteroid City
I wyróżnienia dla dwóch starszych produkcji, które oceniłam najwyżej:
- Złap mnie, jeśli potrafisz
- C’mon C’mon
Mam sporo planów, a właściwie wyznaczonych celów, na nowy rok w innych dziedzinach życia, że działania w sferze kinomaniaka pozwolę pozostawić spontaniczności. Jak będę miała ochotę, to zapoznam się z nominacjami do Złotych Globów i Oscarów, zobaczę coś w MyFrenchFilmFestival i odhaczę kolejne filmy z książki 1001 tytułów, które musisz zobaczyć przed śmiercią. A jak nie, to może za rok w podsumowaniu wyjdzie, że nic nie widziałam – choć w to nie wierzę ;-).