Córka wiedźmy – Paula Brackston

Są chwile w życiu, kiedy nad rozsądkiem wygrywają emocje. Momenty, w których jesteśmy w stanie zrobić wszystko, aby poprawić sytuację swoją lub ukochanej osoby. Kiedy na zarazę zmarł mąż, syn i młodsza córka, Anne decyduje się za wszelką cenę uratować ostatnie dziecko. Udaje się do wielkiego czarodzieja Gideona, u którego uczy się magii, dzięki której wyleczyła córkę. Po haniebnej śmierci jej córka podąża podobnym tropem, czy tego chce, czy nie, musi przeżyć, bo to obiecała matce. Bess u Gideona poznaje tajniki magii, nawet przez chwilę jest nim zauroczona, dopóki nie poznaje jego czarną, prawdziwą naturę. Wówczas ucieka… Ucieczka trwa wieki, aż do czasów współczesnych, kiedy jako 384 letnia czarownica osiada w chatce na wsi.

Losy Czarownicy poznajemy od XVIII wieku, przez epokę wiktoriańską (tu bardzo mi się podobała nowa kreacja Kuby Rozpruwacza, tak jakby nowa wersja, kim on był) i czasy I wojny światowej, aż do współczesności, tj. 2007 roku. Bohaterka ze względu na swoje zdolności uzdrawiające, znajomość ziół, głównie pracowała w szpitalach jako pielęgniarka czy asystentka lekarza. Sama komentowała przy tym rozwój medycyny.

Córka wiedźmy Pauli Brackton to kolejna powieść o czarownicach palonych w XVII i XVIII wieku na stosach, za które uważano ówczesne akuszerki. Skupiając się na historii jednej z nich, mającej szczęście w ucieczce, dzięki swoim magicznym zdolnościom, autorka zasugerowała, jaką rolę mogły pełnić w wiekach późniejszych. Zadbała przy tym o wiarygodność, umieszczając bohaterkę w centrum znanych na całym świecie wydarzeń, dopasowując legendarne postaci do charakteru powieści, jak wspomnianego wyżej Kubę Rozpruwacza.

Lektura stanowi przyjemną podróż z dreszczykiem, odrobiną namiętności i fałszu zmuszającą do podjęcia odważnych decyzji, na przestrzeni historii.

Ocena: 4/6

Inspiracja: Przeczytać (i ewentualnie kupić) Młot na czarownice.

10 thoughts on “Córka wiedźmy – Paula Brackston

  1. Czasami trudno sobie wyobrazić, że można było za pomaganie innym w nagrodę taką osobę spalić na stosie… I choć mówi się, że w Polsce tego problemu nie było, prawda jest zupełnie inna. Palono czarownice i to często.

    1. Prawda jest taka, że ludzie nie dostrzegali u siebie grzechu, win, a jak coś złego działo się w jego życiu, zawsze obwiniali innych, bo źle spojrzał na niego, bo nigdy się z kimś nie lubił, itp., co powodowało, że inni oskarżali o czary tylko na podstawie tego, że było jakieś „ale” między nimi. Plus do tego dochodziła niewiedza, co powodowało, że ludzie jakąś chorobę lub zdarzenie traktowali jako coś złego.

      1. Zgodzę się z tym. Jedynie co bym zmieniła to to, że ludzie dalej nie potrafią spojrzeć na siebie krytycznie. Teraz przejawia się to w trochę w inny sposób.

  2. „Młot na czarownice” jest przerażającym stekiem bzdur, trudno było mi wytrwać w lekturze; groza ogarnia na samą myśl, że zawarte w książce wytyczne obowiązywały przez tak długi czas, stanowiły instruktaż i wyrocznię dla inkwizytorów.:/ Niemniej jednak książka pozwala spróbować wyobrazić sobie strach przed czarownicami i szatanem wieki temu i pojąć ogrom ciemnoty ówczesnego społeczeństwa. „Córka wiedźmy” zapowiada się bardzo ciekawie, tematyka jest mi bliska, więc chętnie przeczytam.
    Pozdrawiam serdecznie!

    1. Ja „Młot na czarownice” omawiałam na zajęciach z Kultury dawnej, nawet temat czarownic i wierzeń miałam na egzaminie, i podałam ten tytuł, jako pewnego źródła tamtejszych wierzeń dot. czarownic, choć nie do końca wiedziałam, o czym jest. A że często w Dedalusie na niego się napotykam to mnie kusi, aby takie „dzieło” mieć.

Skomentuj ~dolinka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *