Akwamaryna, reż. Elizabeth Allen

Kiedy sierpień zbliża się ku końcowi, kiedy z niechęcią dostrzegamy finał wakacji… możemy utożsamić się z bohaterkami Akwamaryny. Dla dwóch zaprzyjaźnionych dwunastolatek koniec lata oznacza coś więcej niż powrót do szkoły. Przyjaciółki będą musiały się rozstać, ponieważ Hailey wraz z mamą, która otrzymała prestiżowy grant, wyjeżdża na drugi koniec świata, do Australii. Tymczasem nie myśląc o sprawach smutnych, Hailey i Claire, obie zakochane w ratowniku Raymondzie, próbują na siebie zwrócić jego uwagę. Wkrótce okazuje się, że ich zadaniem będzie rozkochanie przystojnego ratownika w ich nowej przyjaciółce Akwamarynie, której niezwykłość tkwi w syrenim ogonie. Piękna, długowłosa blondynka przybywa na ląd, aby znaleźć miłość. Dzięki temu, kiedy przekona tatę, że coś takiego istnieje, uniknie ślubu z niechcianą rybą.

Akwamaryna jest może dość banalną, przewidywalną i nieco naiwną historią, którą kupią nastolatki marzące o miłości opisanej w czasopismach typu Popcorn czy Bravo Girl. Zresztą trudno sceny, kiedy bohaterki przeglądają wszystkie magazyny dla nastolatek i wariują od natłoku sprzecznych porad, nie uznać za pewną karykaturę. To co w tej komedii jest najbarwniejsze to przerysowana postać Akwamaryny, która próbuje się odnaleźć w lądowej rzeczywistość. Popełnia mnóstwo gaf w kontaktach z ludźmi; potrafi cudownie cieszyć się z posiadania nóg i pośladków; żyć w przekonaniu, że dwa spotkania wystarczą do tego, by przystojny chłopak powiedział, że kocha. Ponadto rzuca morskimi metaforami, korzysta z muszlofonu, przez który może kontaktować się z wszechmocnym ojcem. Nie jest to drapieżne, krwiożercze oblicze syreny, które mogliśmy oglądać w oryginalnym filmie Agnieszki Smoczyńskiej Córki dancingu. Nie będę ukrywać, że od tego filmu zaczęły mnie interesować syrenie kreacje w filmie. Akwamarynie jest zdecydowanie bliżej do disneyowskiej Arielki. Miałam jednak nadzieję, że zdemaskowanie prawdziwego oblicza Akwamaryny przyczyni się w jakiś sposób do skomplikowania jej relacji z Raymondem, np. poczuje obrzydzenie do ogona. Albo bohaterka podejmie trudną decyzję w imię miłości. Warto zaznaczyć, że jest to kolejny film (później pokazuje to Czarownica Kraina Lodu), który mówi o miłości w szerszym znaczeniu niż zauroczenie płcią przeciwną.

To familijne kino ma niewątpliwy urok, który sprawił, że podczas oglądania dobrze się bawiłam, obserwując, w jaki sposób twórcy chcieli podkreślić różnicę między światem morskim a lądowym. I uważam, że kreacja Akwamaryny należy do jednych z barwniejszych postaci, choć jej urok, a zarazem pewne niebezpieczeństwo tkwi w tym, że kształt i proporcje jej twarzy są niczym głowa wyrwana z lalki Barbie. Zresztą, czy przypadkiem mniej więcej w tym samym czasie, kiedy pojawiła się Akwamaryna, nie zaczęły się pojawiać Barbie syrenki? Co jest o tyle prawdopodobne, że w tym samym roku wyszła kolejna część bajek o lalkach: Barbie: Syrenkolandia.

Jeśli czujecie się zachęceni do poznawania morskiego świata, przypomnę, że możecie stworzyć go sami w domu, przy pomocy akwarium, licznych stworzeń morskich i mnóstwa dekoracji (pamiętam, że sama w dzieciństwie, chciałam mieć akwarium nie z powodu rybek, ale możliwości scenograficznych, jakie oferują akwarystyczne akcesoria dekoracyjne). Takie akcesoria znajdziecie na http://www.plantica.pl/Firma oferuje także projektowanie zbiorników dekoracyjnych i wystawowych. Akwarystyczna ściana na pewno poprawi klimat w domu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *