Motyl – Lisa Genova

Jest to książka z tych długo leżących pożyczek. Słyszałam wiele zachwytów, była też nominowana do Złotej Zakładki i miałam zamiar przeczytać Motyla, aby móc ewentualnie na niego zagłosować. Na przeczytanie jednak czekał do tego tygodnia. Szczerze powiedziawszy nie dotarło do mnie nawet, o czym ta książka jest. Przed samą lekturą przeczytałam opis i opinie na pierwszych stronach książki. Były tak zachwycające, że nabrałam sceptycyzmu. W końcu na ilu książkach piszą, że wciąga od pierwszych stron i używają innych chwytów marketingowych? Na bardzo wielu, więc nie robi to na mnie wrażenia.

A tu muszę przyznać, że nim się zorientowałam byłam już na pięćdziesiątej którejś stronie. Wyrok ogłaszający chorobę Alzheimera zapada około setnej, czyli jak w przeciętnej książce, punkt kulminacyjny ma miejsce mniej więcej na tej „wysokości” książki. A jednak widać różnicę. Czasem te sto stron nam się ciągnie, że zarzucamy rozwinięcie się akcji dopiero na setnej stronie, że zanim do tego punktu dotrzemy zdążymy się zniechęcić. W innych przypadkach, jak to jest też w Motylu, mamy wrażenie, że stało się to „już”. Piszę o tym, bo chcę potwierdzić opinie, że debiut Lisy Genovy wciąga od pierwszych stron. Choć wiemy ku czemu akcja dąży, jeśli mamy orientację na temat rozwoju Alzheimera, to jesteśmy ciekawi, kiedy poszczególne etapy będą miały miejsce.

„Motyl” wywarł na mnie olbrzymie wrażenie. Szczególnie tak szybki postęp choroby u tak inteligentnej i wykształconej osoby (wiem, że wykształcenie nie ma wpływu na rozwój choroby, ale sam fakt jak taka wybitna jednostka, zaczyna zniżać się do poziomu dziecka). Jest to naprawdę przykre doświadczenie dla obu stron, automatycznie zaczyna brakować zaufania między najbliższymi osobami. Trochę denerwowało mnie podejście męża Alice, bohaterki Motyla, który karierę stawiał nad chorobę żony. Zamiast korzystać z ostatnich wspólnych świadomych chwil, skupia się na pracy. Z jednej strony takie poświęcenie może zahamować rozkwit kariery naukowca, ale z drugiej strony, czy Alice nie poświęciła częściowo swojej kariery na urodzenie i wychowanie (też jego!) trójki dzieci? Zrozumiałe jest,że opieka nad osobą cierpiącą na Alzheimera jest bardzo niewdzięczna, ale to przecież jeszcze nie był ten etap, kiedy Alice przestała kojarzyć swojego męża. Wiem doskonale, że takich sytuacji w życiu jest bardzo wiele, nie tylko w przypadku Alzheimera, ale też mężczyźni uciekają od kobiet chorych na raka. Niewiele z nich dojrzało do poważnych problemów.

Żeby nie było, że atakuję męskie ego i wszystkich mężczyzn wrzucam do jednego worka. Przykładowo Pamiętnik Nicholasa Sparksa pokazuje, że są tacy, którzy do końca siedzą przy swojej żonie, mimo, że ona nie rozpoznaje swoją drugą połówkę. Są tacy, ale mało ich jest.

Motyl Lisy Genovy polecam każdemu, bo nigdy nie wiadomo, kiedy zetkniemy się z Alzheimerem. Książka ta pozwala spojrzeć na chorobę Alzheimera od strony chorej, a nie jak zwykle z perspektywy opiekuna.

Ocena: 5/6

2 thoughts on “Motyl – Lisa Genova

  1. Lekturę „Motyla” mam już za sobą i przyznaję, że wywarła na mnie duże wrażenie. Faktycznie walka z poważną chorobą powoduje, że można zagubić się w wartościach i sprawach najwyższej wagi…
    Pozdrawiam 🙂

  2. To zdecydowanie jedna z najlepszych książek, z jakimi miałam w życiu styczność – piękna, poruszająca, prawdziwa. „Lewa strona życia” tej samej autorki jest równie dobra – zachęcam do przeczytania, jak już pojawi się na rynku. Cieszę się, że te pozytywne opinie Cię nie przytłoczyły i dałaś jej szansę 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *