40 „przygarniątek”, czyli stos książek uratowanych od niesłusznej śmierci

Nie mam czasu na pisanie czegokolwiek, poza raportami do pracy. A na siłę staram wygospodarować czas na pisanie prac zaliczeniowych, z tą pierwszą uff… udało mi się oddać w terminie. Więc choć mam, o czym pisać i stale pojawiają się nowe rzeczy do opisania, nie mam po prostu kiedy tego zrobić. Obawiam się, że zaległości nadrobię dopiero po sesji, bo jeszcze mam 5 prac do napisania, a zlecenia stale przybywają.

Jednak, żeby nie było tutaj takiej ciszy to pokaże wam to, co w ostatnim tygodniu jeszcze bardziej zmniejszyło powierzchnię mojego pokoju. Otóż we wtorek na moim wydziale zastałam coś takiego:

Tak się zastanawiałam, czy właśnie nastąpił ten wyczekiwany moment, kiedy niechciane przez bibliotekę wydziałową, pracowników i praktykantów są dostępne dla wszystkich. Tak! Będę szczera, gdyby za książkę musiałabym zapłacić choćby złotówkę, to raczej wróciłabym z pustymi rękoma. Najpierw ograniczyłam się do najbardziej interesujących książek i za pierwszym razem wzięłam tylko 12 sztuk:

(trzy na samej górze są dołożone z drugiego polowania)

Jak widać wiele z nich jest w językach obcych, ale na polonistyce dominuje znajomość angielskiego – jako obcego. Z czym u mnie jest najsłabiej, więc chętnie przygarnęłam niemiecko-, francusko- i włoskojęzyczne tytuły.

Nie byłabym taka pazerna, gdyby nie zachęta ze strony ojca: „bierz co się da, ja potem przyjadę i je zabiorę” (żebym miała jak się poruszać w pokoju). No więc, na następne polowanie wybrałam się z stosownie większą torbą, tu zrobię mini reklamę Leroy Merlin, ale ich papierowa torba jest naprawdę trwała, skoro wytrzymała ciężar 25 książek (gorzej z mymi palcami). Za drugim razem przyniosłam to:

Szczerze mówiąc, jeszcze dokładnie nie analizowałam, co przygarnęłam. Nie miałam czasu na ich skatalogowanie, chyba tę robotę sobie zostawię do domu. Jeśli komuś baaardzo zależy, na którejś z książek, to jestem skłonna oddać za koszty przesyłki lub odbiór osobisty (Kraków, Bytom i miasta sąsiednie). Zgłoszenia proszę umotywować, nie obiecuję, że każdy tytuł odstąpię (bo z kilku naprawdę się cieszę). Zgłoszenia przyjmuje do czasu, kiedy skataloguje, potem już niechętnie będę wykreślać tytuły z katalogu.

Tyle na najbliższy czas. 🙂

3 thoughts on “40 „przygarniątek”, czyli stos książek uratowanych od niesłusznej śmierci

  1. Widzę, że polowanie się udało. Mnie także trudno byłoby przejść obojętnie obok leżących w niełasce książek, więc rozumiem Cię doskonale 🙂
    Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *