Porady na zdrady, reż. Ryszard Zatorski

Trailer nie zapowiadał świetnego filmu. Idąc na kolejną edycją Ladies Night nastawiałam się, że obejrzę kolejnego polskiego gniota. Chyba taka ze mnie patriotyczna dusza, że czerpię przyjemność z samego oglądania polskiego kina (zwłaszcza komedii, bo nieudanych filmów sensacyjnych nie trawię), z ulubioną bądź znienawidzoną (tak, Karolak) obsadą. Potem pomyślałam, że reżyserem jest Zatorski, który ma na swoim koncie same świetne komedie romantyczne: Nigdy w życiu, Tylko mnie kochaj, Dlaczego nie! – może są one banalne, ale mają ujmujący urok, który sprawia, że z chęcią oglądamy powtórki. Zatem założyłam, że Porady na zdrady może będą banalną komedią romantyczną, ale równocześnie uroczą.

Niestety muszę stwierdzić, że to najsłabszy z całej czwórki film. On już nie ma takiego klimatu. Jest okropnie banalny, do tego stopnia, że fabuła jest pełna skrótów i niedomówień. Widać, że pewne „zwroty” akcji są wstawione, tylko po to by spełnić utarty schemat komedii romantycznej. Zmiana decyzji u bohaterów nie jest niczym konkretnym uzasadniona, to po prostu część odgrywania (jakby na zaliczenie) typowej postaci tego gatunku filmowego.

Fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa. Kalina i Fretka w tym samym czasie odkrywają, że ich partnerzy mają na boku inną kobietę. Są załamane tym doświadczeniem i postanawiają zostać testerkami wierności. Patrząc na to, ile mają zleceń, poznajemy odpowiedź na pytanie, które zadaje sobie Kalina: „ile kobiet właśnie zastanawia się, czy zdradza mnie, czy nie?”. Brak zaufania do drugiej połówki jest sprawą powszechną i niestety też często uzasadnioną. W pewnym momencie zleceniodawcą jest Beata, ukochana żona Macieja, autora bestsellerowego poradnika o oryginalnym tytule Porady na zdrady. Maciek w publicznej opinii jest uważany za wyjątkowego, bo wiernego męża. Mimo to, jego żona za wszelką cenę chce obciążających materiałów, które potwierdzą, że jest zdradzana. Jak się okazuje, w tej opinii tkwi ziarno prawdy, bo uwieść Maćka wcale nie jest tak łatwo… Choć zdradzenie dalszej części filmu nie będzie spojlerem, bo jesteście w stanie domyślić się, jak potoczą się losy bohaterów – zaoszczędzę wam tego.

Do pozytywnych stron filmu mogę wskazać humor, miejscami jest zabawny (dotyczy to wątków Antka [Czeczot]), a miejscami żenujący (wszystkie wątki wokół Tymka [Karolak]). Choć trudno oceniać poziom gry aktorskich przy tak błahych rolach, to miło było zobaczyć na ekranie Annę Dereszowską, Weronikę Rosati i Roberta Koszuckiego. Natomiast jestem przerażona wyglądem Olgi Borys – jej postać miast przypominać atrakcyjną kobietę, przypominała zombie. Mam nadzieję, że był to efekt fatalnej charakteryzacji.

Na marginesie dodam, że niepokoi mnie to, że w tym roku jesteśmy zasypywani taką ilością filmów o zdradach (Fences, Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie – to tylko wybrane tytuły, które pojawiły się w ostatnim czasie). Choć film Zatorskiego potraktował tę sprawę lekko, pozbawiając to zjawisko należytego dramatyzmu (mam na myśli głęboki i poważny dramatyzm, a nie łzawe sceny bohaterek Porad na zdrady), to kolejna pozycja w repertuarze, która przekonuje, że jest to zjawisko powszechne. Mój niepokój nie powoduje to, że filmy mogą w jakiś sposób kształtować widownię czy usprawiedliwiać zdrady (bo skoro to tak powszechne jak picie i jedzenie, to już grzechem nie jest), ale to, że odzwierciedlają tą przykrą rzeczywistość.

Wracając do Porad na zdrady – przy aktualnym repertuarze obfitującym w znakomite i warte uwagi produkcje filmowe (w tym polską Sztukę kochania) lepiej wybrać inny seans, a z obejrzeniem produkcji Zatorskiego lepiej poczekać do telewizyjnej emisji. Bo jest to miły i ładny film – ale na dużym ekranie lepiej zobaczyć coś mniej banalnego.

Ocena: 6/10

3 thoughts on “Porady na zdrady, reż. Ryszard Zatorski

  1. Mi się bardzo spodobał oryginalny temat tego filmu. Fakt, coraz więcej mamy filmów o zdradach, ale ten faktycznie potraktował temat lekko i dobrze się to oglądało. Poza tym fajny humor 🙂

  2. a jak dla mnie film jest ok 🙂 no taka typowa komedia, lekki z pozytywnym zakończeniem. Ale takie filmy też są potrzebne 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *