Dziewczynka, która widziała zbyt wiele – Małgorzata Warda

Mam mieszane uczucia po tej dopiero co odłożonej lekturze. Nie zrozumiałam zakończenia, tzn. nie usatysfakcjonowało mnie i nie wyjaśniło mi, o co tak naprawdę chodziło z tym gwałtem. Rozumiem motywację psychologiczną i nie chciałabym poznać więcej szczegółów, gdyby zakończenie potwierdziło, że to poważne oskarżenie było tylko pretekstem do zwrócenia na siebie uwagi.

Zaczęłam od końca, a powinnam była od początku. Ania i Aaron są zżytym rodzeństwem, ich zażyłość jest spowodowana tym, że nie mogą liczyć na nikogo innego oprócz siebie. Ich matka jest uzależniona od narkotyków, a doszło do tego po samobójstwie jej męża i fakcie, że drugie ich dziecko urodziło się z problemami, których przyczyną jest pogłębiająca się depresja z w/w powodu. Kiedy Cecylia Budzisz nie daje już ze sobą rady, jej dzieci trafiają pod opiekę ciotki Gabrysi. Aaaron i Ania nie są z tego zadowolone, gdyż piękny dom cioci wraz z pojawieniem się jej chłopaka staje się miejscem przemocy. Dzieci nie mają się do kogo zwrócić o pomoc, a raczej nie chcą nikogo o nią prosić. Starają się ukryć prawdę przed rówieśnikami, ale przez to wcale nie stają się bardziej akceptowani w szkole.

Może zadam infantylne pytanie, ale nie rozumiem, dlaczego dzieci ukrywają za wszelką cenę przemoc w rodzinie? Jasne jest to, że nie chcą przyznawać się przed kolegami, choć zwykle u nich znajdują zrozumienie, ale poza tym nic, rówieśnicy nie zmienią sytuacji w rodzinie z przemocą. Dziwi mnie to dlatego, że ja w dzieciństwie ciągle groziłam rodzicom, że zgłoszę policji, pedagogowi przemoc w domu, choć jako takiej przemocy nie miałam. (Gwoli wyjaśnienia, przemoc czułam ze strony brata, a do rodziców miałam żal, że mnie przed nim nie chronią). Ponadto, kiedy naprawdę miałam problemy z rodzicami, których postawy w danej sytuacji do dzisiaj nie potrafię zrozumieć, uciekałam do szkolnych pedagogów. Oczywiście, nie odbijało się to w żaden sposób na rodzinie, ale ja przynajmniej miałam poczucie, że jest ktoś kto mnie rozumie, a nie obwinia za rzeczy, na które nie miałam wpływu. Dlatego postawa prześladowanych dzieci jest dla mnie zagadkowa. Te różnice tylko podkreślają, jak wiele zależy od temperamentu dzieci i sytuacji w rodzinie. Kiedy dziecko od samego początku jest chciane, kochane i ważne, wtedy potrafi domagać się swoich praw, bo czuje się silne. Kiedy jednak, niemal od urodzenia, rodzice dają odczuć, że jest się śmieciem, problemem, owocem sytuacji, którą matka chce wymazać z pamięci, a przez jego obecność nie może – świadomość tego, że mu się coś należy jest zupełnie obca dziecku

Muszę przyznać, że książki Wardy polubiłam za ich lekkość, za tematy pobudzające naszą wyobraźnię i marzenia. W takim stylu była Czarodziejka i Ominąć Paryż. Ostatnio autorka zaczęła poruszać trudniejszą tematykę w powieściach, co też dobrze jej wychodzi, z każdą książką coraz lepiej. Bo o ile Nikt nie widział, nikt nie słyszał to historia, która mnie rozczarowała, o tyle przy Dziewczynce… nerwy miałam stale na wodzy, męczyłam się z tą bezradnością, z jaką zmierza się czytelnik wobec problemów bohaterów. Książka pomimo niezbyt jasnego dla mnie zakończenia jest warta przeczytania.

Ocena: 5/6

Książkę przeczytałam dzięki akcji Włóczykijka.
Zaliczam ją również w poczet zaległych lektur do wyzwania trójka e-pik – książka z wątkiem zagmatwanych relacji rodzinnych.

5 thoughts on “Dziewczynka, która widziała zbyt wiele – Małgorzata Warda

  1. Nie lubię, kiedy lektura emocjonalnie mnie wymęczy i pozostawi z niejednoznacznym zakończeniem – uważam, że przebrnięcie przez książkę wymagającą emocjonalnego zaangażowania powinno dawać satysfakcjonujące zakończenie. Tu mi tego brakło i choć mogę się domyślać, jak to naprawdę było ze sprawą gwałtu, wolałabym, żeby zostało to powiedziane wprost.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    1. O, pocieszyłaś mnie, że mamy podobne odczucia. Już się obawiałam, że ja czegoś nie doczytałam, nie dostrzegłam.

      Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *