Jak nie komentować, czyli ranking najbardziej absurdalnych komentarzy

Przed paroma miesiącami pojawiły się poradniki i posty z sugestiami, jak nie pisać komentarzy. Jednak niniejsze porady miały zachęcać innych blogerów do zostawiania komentarzy z refleksją/pytaniem pobudzającym dyskusję, a nie ograniczania się do kopiowania nikomu niepotrzebnych haseł: „przeczytam/nie przeczytam” lub „zapraszam do mnie”.

Podczas mojego 9-letniego blogowania otrzymałam około 10 tysięcy komentarzy, z tego około połowy usunęłam ze skutkiem natychmiastowym, bo od samego początku nie interesowała mnie ilość komentarzy, a ich jakość. Tym samym zraziłam do siebie wiele czytelników, którzy określali mnie „blogerką, u której lepiej nie komentować”. Oczywiście, możecie powiedzieć, że jakość komentarza zależy od jakości wpisu, a z tym u mnie  jak wiadomo różnie bywało i bywa. Miałam także hejtera, który blisko rok komentował co drugi wpis wypominając wszystkie literówki, błędy stylistyczne oraz brak właściwego odbioru klasyki. Był hejt wokół wpisu obejrzanego przez rekordową liczbę osób (i pewnie sporo komentarzy bym dostała, gdybym wpisu [powtórnie] nie zablokowała), głównie za sprawą fandomu, który słusznie bądź nie uznał go za najgorszą recenzję książki roku 2013. Aż do teraz jego echo pobrzmiewa w murach uczelni…

W każdym razie pomijając moją otwartość na konstruktywną krytykę, czasami dostaję takie komentarze, że bardziej od ich treści boli mnie fakt, że takie (no dobra, pominę obraźliwe określenia) jednostki w ogóle trafiają na mojego bloga. Po ostatnim razie, który tu za chwilę opiszę, stwierdziłam, że stworzę ranking najbardziej absurdalnych komentarzy w najnowszej historii bloga, przeglądanie kilkaset stron komentarzy jest ponad moje siły i chęci. Jak poniższe zestawienie niczego nie nauczy, to będę takie rankingi powtarzać co roku, aż do skutku…

Zacznę więc od inspiratorki, czyli od pani Krystyny, która uznała, że nie tylko nie można sięgać po tytuły, o których istnieniu przypomną wznowienia atrakcyjnie wyeksponowane w księgarni, ale także niepodobna jest, że osoba wyrażająca opinię o trudno przyswajalnym języku autorki omawianej książki może być założycielką grupy ŚBK. Niniejszym grupa stała się renomowana. Szkoda, że jej wypowiedź może służyć jedynie za wzór niechlujstwa językowego.

Krystyna

Dobrze wiemy, że nie tylko blogerzy się reklamują. W jaki sposób można zareklamować firmy nieksiążkowe pod recenzjami? Pokazują to komentarze pod psychologiczną książką Małgorzaty Wardy. Skoro mowa w powieści o przemocy, poradnie psychologiczne prezentują swoją ofertę… bohaterom?

psychologowie

Niestety, usunęłam komentarz z zaproszeniem na stronę jakieś parafii. Nawet nie pamiętam, pod jakim wpisem został umieszczony. Ale sekty (nie sugerować się podpisem) też mają swoje sposoby, pod recenzją biografii Izabeli Katolickiej:

katolik

Może ten komentarz nie powinien pojawić się tutaj, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego pytania na temat jednego postu, umieszcza się pod innym (zwykle najświeższym). Po jakimś czasie nie pamiętając kontekstu można się zdziwić, jak np. pod postem o książkach Makłowicza przeczyta się zapytanie ofertowe o Dom lalek Del Prado.

domek prado

Pojawiają się też komentarze, które wprawiają mnie w konsternację. I czasem naprawdę przez moment nie wiem, o czym piszę lub co publikuję na blogu. Przyrzekam, że na tym blogu ani jednej notki nie poświęciłam poezji (poza wspomnieniem o Sonetach Szekspira).

poezja

Naprawdę wątpię, że gościu zachwycał się zdjęciami stosików. Może doczekam się jakieś propozycja profesjonalnej sesji zdjęciowej? Moje książki będą zaszczycone. 😉

fotki

Zapewniam, że prośby o recenzję pod groźbą nie spełniam. I lojalnie ostrzegam, że grożenie innej osobie jest karalne. I nigdy w życiu niczego nie RZAŁOWAŁAM. 😉

groźba Sylwi

Zdarzają się czasem takie abstrakcje…

abstrakcja

Strasznie mi przykro, kiedy komentatorzy nie dotrzymują obietnic. Tu taki jeden zaproponował mi prywatną sesję, którą byłam żywo zainteresowana, bo zawsze mnie interesuje czyjś punkt widzenia. Do dzisiaj się jej nie doczekałam. 🙁

myśliciel

Cenię krytykę konstruktywną i szanuję odmienne zdanie. Ale nie kompromitujcie się wyrażając opinie na temat, o którym nie macie pojęcia. Obojętnie jak mocnych słów użyjecie, jak będzie starać się pognębić autora krytykowanego tekstu – zawsze widać, kiedy wypowiadacie się o książce, której nie czytaliście, o osobach, których nie znacie, a macie do nich uprzedzenie tylko dlatego, że są np. celebrytami.

celebryci

Myślę, że na pierwszy raz tyle przykładów wystarczy. Zresztą i tak jestem ograniczona przestrzenią dyskową, którą przekroczyłam o 9/100 MB. Mam nadzieję, że zarząd blog.pl pozytywnie ustosunkuje się do mojej prośby. 🙂

9 thoughts on “Jak nie komentować, czyli ranking najbardziej absurdalnych komentarzy

  1. Przyznaję szczerze, takich rzeczy to ja jeszcze nie widziałam… chyba mam kiepskiego bloga, bo na nim za grosz tak „ciekawych” komentarzy…
    Kasiu, Twój blog stanowi dla ludzi źródło niezwykłych inspiracji…

  2. Wow! To dopiero perełki! Ta groźba z wymownym PORZAŁUJESZ była najlepsza ale generalnie, „pozazdrościć” takich komentarzy i komentujących… Cieszę się, że jestem mało popularna i do mnie takie wesołki nie wpadają 😀

  3. Hmm, nie widziałam jeszcze takich poradników o komentowaniu. Przyznaję też, że na moim blogu raczej nie zdarzają się takie absurdy, jak cytujesz, to jakaś abstrakcja 😉

  4. U siebie mam zablokowane anonimy i pewnie dlatego takich perełek tam nie znajduję, a te najciekawsze spod wpisu o planach na „po-trzydziestkę” usunęła sama autorka.

    A tak w ogóle, to fajny blog, wpadnij do mnie po porzałujesz. 😛

    1. Rzałuję każdego tygodnia (niech będę realistką), w którym nie mogłam być na Twoim blogu. 😉

      Ale fakt, że to trochę niepokojące, że tylko do mnie wpadają takie dziwne typy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *