Premiera 23 września!
Lubię Tomka za jego otwartość, tolerancję i pasjonujący sposób opowiadania o tym, co przeżył. Po zeszłorocznym spotkaniu z nim, wiem, że mogłabym go słuchać godzinami, bo nie tylko inspiruje, ale daje pozytywną energię. Życie jest piękne i fajnie jest działać, mimo że czasem jest się bardzo zmęczonymi i trzeba się zmierzyć ze sporymi trudnościami.
Wydana w zeszłym roku książka Swoją drogą bardzo mnie poruszyła, ale też zachwyciła. To była najlepsza lektura minionego roku. Niezwykła i wyjątkowa jak na książki podróżnicze. Na Świat równoległy czekałam z niecierpliwością, bo miał być zupełnie inny niż wcześniejsze książki. Zastanawiałam się, czy naprawdę będzie to jeszcze inna książka niż Swoją drogą? Okazuje się, że tak.
Świat równoległy jest zbiorem ponurych reportaży o miejscach, które wydaje nam się, że je znamy, że nasza dotychczasowa wiedza (zazwyczaj oparta na donosach w mediach) wystarczy, by jasno i z pełnym przekonaniem określić charakter danego regionu i mieszkających tam ludzi. Tomek Michniewicz podczas kolejnych podróży przekonuje się, że obraz danego kraju, jaki zarysował się podczas pierwszej wizyty, nie wydaje się być już taki jednoznaczny podczas kolejnych odwiedzin. Z jednej strony wynika to ze zmian, jakie zachodzą na świecie, z drugiej strony nie ma dwóch takich samych wyjazdów. Spotyka się innych ludzi, trafia się do nieodkrytych miejsc, jest się świadkiem innych zdarzeń.
Na ponury charakter zawartych w tym zbiorze tekstów składają się wizyty w Pakistanie, gdzie muzułmanie oraz himalaiści są ofiarami ataków terrorystycznych; w San Quentin, najsurowszym więzieniu w USA, gdzie panują zasady ustanowione przez gangi, a przez to więźniowie chcąc przetrwać muszą stać się rasistami i dokonywać poważnych przestępstw; w Egipcie i na Malediwach, gdzie czystość i dziewiczość tego pocztówkowego raju jest pozorna i rozgrywana na życzenie bogatych turystów; oraz w Johannesburgu, najniebezpieczniejszym mieście na świecie. Do tego dochodzi obserwacja afrykańskich kłusowników polujących na wymierający gatunek zwierząt: nosorożce i słonie, gdyż w Chinach ich kości ze względu na magiczne właściwości są warte miliony (o tym Tomek już pisał w Gorączce. W świecie poszukiwaczy skarbów).
Strasznie przygnębiający jest ten obraz świata równoległego, bezradności ludzi, którzy muszą podporządkować się władzy silniejszych, stale zagrażających ich życiu. Przy okazji tych reportaży, autor zastanawia się nad rolą reportera. Jego zadaniem nie jest ratowanie świata, ale obiektywne opisywanie i przedstawianie go takiego jaki jest. Czy podczas wojny reporter ma ratować komuś życie czy dokumentować jego śmierć? To dylemat moralnie trudny do rozwikłania. Tym bardziej, że pojawia się kolejne pytanie: w jaki sposób zdjęcia i artykuły o biednych ludziach mają im pomóc? Wzrasta nasza świadomość o krytycznej sytuacji danego regionu, ale czy to coś zmieni w życiu tamtych ludzi?
I tak na koniec nawiążę jeszcze do aktualnej sytuacji w Europie. Jeśli ktoś podobnie jak ja, myślał, że książka Tomka Michniewicza da nadzieję na to, że przyszłość może nie będzie taka zła, że może media za bardzo rysują na czarno otaczającą rzeczywistość, że w gruncie rzeczy nie musimy się bać i możemy czuć się bezpiecznie… Cóż, te wszystkie historie o świecie równoległym nie pozostawiają złudzeń. Świat schodzi na psy. A wobec terroru jesteśmy bezradni. Wszyscy.
W związku z premierą książki zorganizowane są spotkania autorskie z Tomkiem Michniewiczem. Listę spotkań znajdziecie tutaj. Serdecznie Was na nie zapraszam, bo Tomka warto posłuchać. Ja z pewnością będę polować na jego wizyty w Krakowie.