WALL-E

  Reżyseria: Andrew Stanton

WALL-E jest małym robotem, który sam został na Ziemii i oczyszcza ją z odpadów, którzy pozostawili po sobie ludzie. 700 lat temu z powodu wysokiego skażenia, ludzkość opuściła Ziemię i żyje w kosmosie, by przetrwać. Pewnego dnia na planetę przylatuje Eve, nowa i piękna maszyna. Od tego momentu życie WALL-E’go całkowicie się zmienia. Wraz z nią podróżuje przez galaktykę, by przywrócić ludzi na Ziemię.

Słyszałam i czytałam wiele pochlebnych opinii na temat tej animacji. Temat robotów już się pojawił w bajkach, ale były to roboty ludzkie, że tak powiem.  Tu roboty są jak najbardziej maszynami, jedynie co mają z człowieka to rozum i uczucia. Czytając o wyjątkowej miłości między robotami, myślałam: „a tam, już tyle miłości ukazanych było w różnych postaciach, co nowego mogą wymyślić”. A tu niespodzianka. Może nie byłam zauroczona uczucie pomiędzy WALL-E a Eve, ale wzruszały mnie ich gesty i przede wszystkim głos. Dźwięki wydobywające się z tych postaci są mistrzowskie. Pod tym względem animacja zrobiona jest perfekcyjnie, głosy robotów nie były schematyczne ani sztuczne, były takie realistyczne. To zrobiło na mnie największe wrażenie w tym filmie.

Oprócz głębokiego uczucia pomiędzy postaciami, które mówi o sile miłości, która przezwycięży wszystko, mamy też inną prawdę przedstawioną. Dotyczy ona ludzkości. Pierwsze sceny animacji rewelacyjnie oddają wizerunek planety po ludziach a głównie po ich śmieciach. Kolejną prawdą jest lenistwo ludzi, do czego doprowadza ułatwianie sobie życia za pomocą maszyn. A na etapie jakim pojawił się w 'WALL-E’ maszyny nie ułatwiają życia ludziom, ale wręcz je zastępują. Ludzie od wygody nie potrafią się już sami ruszać, ani myśleć. Są sterowani przez roboty. Może niektórym takie życie by odpowiadało, ale mnie na pewno nie. I tak patrząc na nasz świat, to świat przedstawiony w filmie nie jest tak daleki od rzeczywistości.

Podobało mi się w tym filmie minimalna ilość słów. Jest to właściwie film niemy, przynajmniej przez pierwszą połowę, a wiadomo o co chodzi. Cieszę się, że twórcy jeszcze pamietają o tym, że aby przekazać treść nie trzeba używać do tego głosu. Animacja jest prześwietna, doskonała propozycja na familijny seans.

Ocena: 8,5/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *