O człowieku, który nie wiedział już, co ze sobą zrobić – Cosmopolis, reż. David Cronenberg

Co za irytująca rola Pattinsona! Usatysfakcjonuje jego antyfanów. Ale przy tym naprawdę dobra, bo najgorsze są role nijakie. Nim przejdę do charakterystyki głównego bohatera, muszę powiedzieć, że pod kątem technicznym Cosmopolis jest słaby.

Przede wszystkim fatalna emulacja podróży. Nie udało mi się rozszyfrować celu takiego zabiegu, kiedy limuzyna, gdzie dzieje się zasadnicza część akcji stoi w miejscu, a porusza się jedynie obraz za oknami – jak w pierwszych dziełach kinematografii. Trzęsienia i rzekome podskoki wcale nie uwiarygadniały ruchu limuzyny. Równie prymitywna była telewizyjna scena napadu na gości. Tak niedopracowane szczegóły w dzisiejszym kinie to niedorzeczność. Satyra satyrą, ale nie takim sposobem ją się uzyskuje. Montaż aż woła o poprawki.

Techniczna strona obniża jakość filmu, ale pod kątem fabuły jest dość problematyczny, a przez to interesujący. Głównym problemem jest władza, która ściśle wiąże się z pieniędzmi, bo kto ma pieniądze, ten ma władzę. I właściwie rzecz nie ma się w samej władzy i posiadaniu pieniędzy, lecz w sytuacji, kiedy człowiek ma jej i ich za dużo. Kiedy osiąga bogactwo i rangę w młodym wieku, innymi słowy, kiedy nie jest na tyle dojrzały, aby wiedzieć, co pożytecznego z tym zrobić. Eric Parker jest ewidentnie znudzonym człowiekiem, który postanawia doprowadzić się do bankructwa. Dlaczego? Bo chce poczuć wolność, której pieniądze nigdy nie dały. Może wydawać się, że to dziwne podejście, ale prawda jest taka, że mając pieniądze, jesteśmy za nie odpowiedzialni, ciągle lękamy się ich nagłej utraty. Ponadto pieniądze nie dają wszystkiego. Eric obawia się śmierci i choroby, dlatego codziennie jest badany przez jednego, stałego lekarza, aby wszelkie nieprawidłowości jak najwcześniej zdiagnozować. Tym razem z pewnych przyczyn został zbadany przez innego, który wykrył pierwszą nieprawidłowość. Najprawdopodobniej staje się ona kompleksem milionera i przyczyną do następnych wydarzeń, które będą tragiczne w skutkach.

Absurdalny może wydawać się powód wybrania się w podróż na drugi koniec miasta w dniu pogrzebu cenionego piosenkarza i wizyty prezydenta USA, co automatycznie staje się przyczyną niekończących się korków ulicznych. Jaki powód? Eric chce podciąć włosy. W tym momencie i w tym konkretnie salonie fryzjerskim, i koniecznie chce osobiście przybyć do fryzjera (a nie odwrotnie). Typowe zachowania dla rozpieszczonego bachora, którego okoliczności nie obchodzą, bo on chce już i teraz. Później, już w limuzynie przekonujemy się, że nastąpił kryzysowy dzień dla bohatera. Limuzyna z żaluzjami staje się alegorią konfesjonału, a spowiednikami stają się nie tak przypadkowi ludzie z ulicy. Eric w czasie spowiedzi uświadamia sobie, że nie ma praw rządzących światem i relacjami międzyludzkimi, a także przekonuje, że „talent jest bardziej erotyczny, kiedy się go marnuje”. O ile pierwsze stwierdzenie wydaje się banalne, o tyle drugie jest co najmniej zaskakujące.

Zakończenie filmu podkreśla to, że bohater jest impulsywnym głupcem niczym Ikar, którego ciekawość zaprowadziła go do własnej zguby, tragicznej w skutkach. Człowiek, który poznał cenę pieniądza, smak władzy, ale nigdy wartości ludzkiego życia.

Ocena: 7/10

2 thoughts on “O człowieku, który nie wiedział już, co ze sobą zrobić – Cosmopolis, reż. David Cronenberg

Skomentuj ~Michał Ratajczak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *