Frances Gies, Joseph Gies „Życie średniowiecznej wsi”

Życie średniowiecznej wsi stanowi jedną z trzech pozycji autorstwa Giesów przetłumaczonych na język polski, poruszających zagadnienie życia w średniowieczu, do których należą jeszcze Życie w średniowiecznym zamku oraz Życie w średniowiecznym mieście. Pozycja ta z pewnością zadowoli miłośników historii średniowiecza. Co prawda czytanie jej początku może nieco znużyć czytelnika, jednakże dalsze rozdziały w pełni rekompensują początkowe trudy. Książka napisana jest z bardzo dużą dbałością o odnośniki literaturowe oraz ilustracje tematyczne. Zawiera również rozdział „Przeliczniki miar i wag”, bardzo ważny do zorientowania się w jednostkach. A zapewniam, że mimo szczegółowych opisów w tekście nie jest to takie łatwe, zwłaszcza gdy chce się wrócić do pozycji po pewnym czasie. Bo kto będzie pamiętał, że zaoranie akra ziemi oznaczało pracę z pługiem na szerokości czterech prętów i długości furlonga?  Temu, kto chce się zmierzyć z tymi jednostkami, proponuję wpierw poćwiczyć, np. przeliczając funty na cal kwadrat na paskale. W książce zamieszczono również rozdział wybranych pojęć związanych ze średniowieczną wsią z celem podobnym jak przypadku rozdziału o miarach.  Dobre zapoznanie się z terminami pozwoli na znacznie łatwiejsze zapoznanie się z materiałem. Książka składa się z dziesięciu głównych rozdziałów: 1) Pojawienie się wsi, 2) Wieś angielska. Elton, 3) Pan, 4) Kim byli chłopi, 5) Jak żyli chłopi,
6) Małżeństwo i rodzina, 7) Wieś przy pracy, 8) Parafia, 9) Wiejska sprawiedliwość, 10) Schyłek średniowiecznej wsi. Rozdziały dobrze składają się w jedną całość, obejmując właściwie najważniejsze zagadnienia z życia wsi omawianego okresu.

Książka napisana jest na podstawie materiałów źródłowych dotyczących głównie wsi angielskiej. Wielka Brytania w przeciwieństwie do wielu państw kontynentu miała szczęście nie zaznać w pełni zniszczeń wskutek wojen światowych na swoim terenie. Stąd też dokumentacji zachowało się tam znacznie więcej niż gdzie indziej.

Przechodząc do meritum, książka pokazuje, iż życie na średniowiecznej wsi nie należało do najłatwiejszych. To, że panowie i panie nie myli się w tym okresie historycznym, pewnie nikogo nie dziwi. Do tego dochodził praktycznie zerowy poziom wiedzy medycznej brak toalet, brak miękkiego łoża i wielu innych rzeczy. O dostępie do telewizji cyfrowej raczej nikt wtedy nie marzył, a opis wyglądu ówczesnego wiejskiego domu wyglądał następująco:

„Wnętrze domostw doświetlano za pomocą kilku okien, zamykanych co prawda okiennicami, ale nieposiadających szyb. Dodatkowe źródło światła stanowiły drzwi, często roztwarte na oścież w ciągu dnia tak, że zwierzęta i dzieci mogły przez nie przechodzić. Za posadzkę służyło klepisko posypane słoma lub sitowiem. Pośrodku pomieszczenia, na podniesionym kamiennym palenisku, płonął ogień podsycany drewnem lub powszechnym w Elton torfem, z kolei wentylacje zapewniała najzwyklejsza dziura w dachu. Niektóre paleniska nakrywano okapem lub zwężką, by kierować dym prosto do prowizorycznego komina, czasem zakończonego cylindrem z wybitymi bokami. Tak czy tak, atmosfera wewnątrz domu była gęsta od dymu z płonącego cały dzień ognia”

 

Książka ukazuje wręcz nieludzki wyzysk. Odnosi się wrażenie, że całość funkcjonowania wsi była nastawiona na rzecz pobierania korzyści przez pana (lorda). I nie był to jedynie wymiar pańszczyzny, której wielkość należało odsłużyć w zależności od ilości dzierżawionej ziemi. Stąd też, co może dzisiaj szokować, do lordowskiej kiesy wpływały pieniądze nawet za takie rzeczy jak małżeństwo chłopa, śmierć bliskiego, cudzołóstwo czy przebywanie poza wsią.

„We wszystkich transakcjach związanych z własnością zawieranych przez chłopów pańszczyźnianych pan miał swój interes. Przykładowo namacalnym dowodem interesu lorda w przypadku chłopskiego małżeństwa był merchet, opłata lub kara uiszczana zwyczajowo przez pannę młodą lub jej ojca.”

 

„O wiele poważniejszą sprawą było cudzołóstwo-zagrożenie dla rodziny. Sprawy tego typu rozpatrywały sądy kościelne, ale pan również nakładał wówczas swoją karę, zazwyczaj używając przy tym osobliwej argumentacji prawnej: strony jakoby ‘zużywały pańskie ruchomości w tym okresie’.”

 

Nawet wdowy nie miały spokoju wszak interes pana zostać zaspokojony:

„Co więcej, lord mógł nakłonić wdowę do ponownego zamążpójścia tylko dlatego, by grunta zyskały odpowiedniego dzierżawcę wykonującego posługi pańszczyźniane.”

 

Rozbudowany system kar, których trudno było uniknąć, zapewniał lordowi dodatkowy przypływ gotówki. Można było zostać skazanym nie tylko za uchylanie się od pracy, jej niedokładne wykonywanie, ale też nawet za takie rzeczy jak łamanie monopolu młynarzy i piekarzy.

„Andrew Saladin ukarany zostaje, ponieważ trzymał u siebie młynek ręczny na szkodę pana –

w konsekwencji narzędzie to zostało mu również skonfiskowane.”

 

„W późniejszym okresie ukarano też troje wieśniaków za rozkręcanie własnego biznesu związanego z wypiekiem chleba. Walter Abbot, Robert syn kapelana oraz Athelina z Nassington zostali uznani za „pospolitych piekarzy” i musieli zapłacić grzywnę w wysokości dwunastu pensów każdy.”

 

 

Ze wsią nierozerwalnie związany jest kościół. I w tej materii autor ma nam do zaoferowania sporo ciekawego materiału historycznego. Okazuje się, że w średniowieczu mógł funkcjonować proboszcz, który nie odprawiał liturgii, nie miał nawet wcześniej otrzymanych święceń, a jedynie zbierał dochody, mając pod sobą przy okazji wiele parafii. No fakt. Ale po co mieli wikariuszy, pełniących za nich zastępstwo?

„Cześć z nich miała jedynie kilka parafii i nadzorowali je sumiennie; inni dzierżyli ich wiele i zaniedbywali. Klasycznym przykładem tego typu działań jest postępowanie Bogona de Clare`a, młodszego syna hrabiego, który w 1291 roku miał dwadzieścia cztery parafie-lub ich części-plus innych kilka kościelnych synekur, co łącznie dawało mu iście królewskie dochody dwóch tysięcy dwustu funtów rocznie. Bogo wydawał rocznie więcej na imbir, niż płacił swemu zastępcy w jednej z parafii, którą mało się interesował.”

 

W materii funkcjonowania wsi, wiejskich parafii, sądów w książce jest zawarte jeszcze bardzo wiele interesujących opisów. Nie sposób przytoczyć reprezentatywnej części z nich ze względu na szeroki zakres omawianego materiału. Zresztą myślę, iż pozytywna recenzja powinna zachęcać potencjalnego czytelnika do zagłębiania się w treść książki. W tej materii Życie średniowiecznej wsi zasługuje zdecydowanie na uznanie i polecenie. Autorzy wykonali kawał dobrej, fachowej roboty, która z pewnością znajdzie koneserów nawet wśród tych niezainteresowanych historią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *