Instytucja Świętej Inkwizycji zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie po raz pierwszy przy filmie Duchy Goi. Od tego momentu jest to temat w literaturze i filmie, obok którego nie potrafię przejść obojętnie. Piszą, pokazują o Hiszpanii i reżimie Świętej Inkwizycji – biorę bez mrugnięcia okiem.
Jeanne Kologridis napisała powieść dziejącą się za rządów królowej Izabeli Kastylijskiej, katolickiej królowej, której mężem był konwertyta, a ściślej rzecz ujmując meches, czyli Żyd nawrócony na chrześcijaństwo. Jest to pewien paradoks, gdyż jedną z największych misji, jakiej podjęła się królowa, było oczyszczenie Hiszpanii z Żydów, także tych nawróconych, gdyż społeczeństwo żyło w przekonaniu, że potajemnie uprawiają rytuały zgodne z religią judaistyczną.
Na wydarzenia XV-wiecznej Hiszpanii spoglądamy okiem Marisol, córki starego chrześcijanina i konwertytki. Dziewczyna w dzieciństwie spędzała z mamą piątkowe wieczory na słuchaniu opowieści, odprawianiu żydowskich modłów, a ponadto pomagała jej przy malowaniu figur świętych, do których obie miały wyjątkowy talent. Dopiero po pewnym czasie odkrywa, co różni ją i mamę od reszty społeczeństwa, co przyczynia się do tego, że ludzie zwracają uwagę na ich charakterystyczny wygląd. Kilka lat później zakochana w Antonim Marisol poślubia świeckiego urzędnika inkwizycji, na rozkaz ojca, który oskarżony o herezję, chce w ten sposób uchronić córkę przed strasznymi w skutkach rządami Izabeli Kastylijskiej.
Wydawało mi się, że już żadne opisy nie są mi straszne, że nie zrobią na mnie większego wrażenia, nawet tortury. Kalogridis jednak nie oszczędza nam detali w scenach śledztwa o charakterze wymyślnych sposobów zadawania udręki przesłuchiwanym. Muszę przyznać, że mnie przy czytaniu wręcz skręcało i czasem nie wierzyłam, że inkwizytor zada zapowiadającą torturę. Jednak następują akcja tylko podkreślała moją naiwność i bycie niedowiarkiem, jeśli chodzi o zdolności ludzi do czynienia zła.
Powieść jest nacechowana melodramatycznymi uniesieniami i niejednoznacznymi uczuciami religijnymi. Budzi w czytelniku moc emocji, od poczucia bezradności, niesprawiedliwości przez współczucie, nadzieję i… chyba w końcu można poczuć też i ulgę. Sceny z tej książki zapadają mocno w pamięć i nawet po kilku tygodniach wspomnienia z lektury wciąż poruszają i pozostają żywe.
Ocena: 5/6
Inspiracja: Sięgnąć po powieść historyczną opisującą rządy Izabeli Kastylijskiej od strony dworu, a najlepiej pisane z perspektywy jej samej.
Kurczę, poczytałabym, ale te opisy tortur mnie zniechęcają – śnią mi się potem jeszcze przez lata, za wrażliwa jestem na to
Też mnie się wydawało, że będą mi się te sceny śnić. Ale moja podświadomość nie reaguje na brutalne sceny, w snach tematem koszmarów stają spokojne sceny filmowe z nutą dramatu.
Faktycznie, te opisy były wyjątkowo sugestywne, aż mnie ciarki przechodzą na samo wspomnienie. Oceniłam książkę nieco niżej, bo choć pomysł był ciekawy, postaci bohaterów i fabuła wydały mi się jakieś blade i bezbarwne, odniosłam wrażenie, że wiele rzeczy można byłoby dopracować. Ale ogólnie nie żałuję, że sięgnęłam po tę lekturę.
po Twojej recenzji zabiorę się do przeczytania tej książki
http://czytaniemoimhobby.blog.pl/
To z pewnością moje klimaty. Na pewno przeczytam. Pozdrawiam Aleksandra