Podsumowanie stycznia

Zacznę tradycyjnie od stosów, które w tym miesiącu są wyjątkowo duże. Na szczęście, wbrew obawom, nie doczekałam się ilości egzemplarzy równej ilości dni w miesiącu, ale i tak uważam, że 19 nowych książek to za dużo. Nie będę wymieniać tytułów, bo te wydają się być czytelne. Wspomnę tylko, że dwie pierwsze od góry to egzemplarze recenzenckie od Black Publishing, Szubienicznik od wyd. Otwartego, Lwy Al-Rassanu to wygrana w konkursie u Oisaja, następne 5 sztuk to książki od Magdy K-skiej, która robiła generalne porządki w swoim księgozbiorze, o czym pisze tutaj. Kolejne trzy to okazjonalne zakupy w Dedalusie, a ostatnie dwie to egzemplarze recenzenckie od Znaku.

Stosik domowy jest skromniejszy: od góry 2 egzemplarze recenzenckie od Naszej Księgarni i 1 od Znaku, potem wygrana w konkursie u Isadory, a na końcu zakup, na który skusiłam się przy okazji styczniowego spotkania ŚBK odbywającego się nieopodal księgarni „Victoria”.

Przeczytanych: 14 (właściwie 13, bo w audiobooku i w obecnej lekturze jestem w połowie)
W tym: 6 komiksów, 4 egzemplarze recenzenckie, 1 (0,5) audiobooka, 2 ( 1,5 licząc audiobook) z półki, 2 pożyczki.

Najwyżej oceniłam komiks Lwy z Bagdadu, które były przedmiotem rozmowy egzaminacyjnej. Postaram się na podstawie notatek sklecić recenzję.

Najniżej oceniłam Rówieśnika komputera. Tytuł odsyła do recenzji, więc nie muszę tu nic dodawać.

Poza jedną francuską lekturą, książki były prawie w równej ilości pochodzenia polskiego i amerykańskiego (tego ostatniego jeden tytuł więcej), więc styczeń bardzo typowo wpisuje się w coroczne wnioski przy podsumowaniu roku.

Z ciekawszych wydarzeń w jakich miałam możliwość uczestniczyć to pierwsze większe spotkanie krakowskich blogerów książkowych, w drugiej połowie lutego będzie powtórka. Inne dwa należą do tych regularnych spotkań, czyli ŚBK i krakowskie spotkanie biblioNETkowiczów. Ponadto wzięłam udział w 16. spotkaniu filmowo-literackim z cyklu „Dorwać mistrza”. Z repertuaru zaprezentowanego w Kulturalnym menu byłam na 1 spotkaniu w Czułym Barbarzyńcy (pozostałe dwa, na które chciałam pójść odwołano), 1 projekcji filmowej w cyklu Against Gravity, na której przedpremierowo pokazano Moliera na rowerze. Zaczęłam chodzić do kina w ramach nocnego Studenckiego Klubu Filmowego w Kinie Pod Baranami i myślę, że te czwartkowe projekcje na stale wpiszą się w tygodniowy plan zajęć.

Ponadto w styczniu blog obchodził 8. urodziny, z czym wiąże się zmiana nazwy bloga oraz konkurs, na który wszystkich serdecznie zapraszam.

Plany na luty:

– ponieważ 3/4 miesiąca spędzam w domu, to raczej nie ma co planować aktywnego zewnętrznego życia kulturalnego, mimo to mam nadzieję, że uda mi się pójść, do któregoś z pobliskich multipleksów

– liczę, że ŚBK, pomimo wczorajszej bardzo udanej wymiany książkowej, zechce się spotkać jeszcze raz w tym miesiącu

– oczywiście druga edycja Artefaktowego spotkania blogerów książkowych!

– ponadto skończenie prac zaliczeniowych i najlepiej rozpoczęcie pisania pracy rocznej

– oczywiście praca

– z mniej fajnych rzeczy to zdiagnozowanie pewnych niepokojących objawów

– obejrzenie wszystkich filmów zalegających na dekoderze i zmobilizowanie się do pisania ich recenzji

– nadgonienie zaległości w egzemplarzach recenzenckich (pożyczki idą na dalszy plan- przepraszam!)

Nie są to wygórowane plany, bo inaczej musiałabym je nazwać postanowieniami.

PS. Po raz kolejny przypominam o tym, że blog ma fanpage’a, który warto polubić. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *