Pokolenia. Wiek deszczu, wiek słońca – Katarzyna Droga

Z biografiami zwykle jest tak, że jeśli one nie dotyczą osób, które znamy, cenimy, lubimy to zwykle nas nie interesują. Jeśli jest to powieść oparta na wątkach biograficznych to zupełnie inaczej to odbieramy, bo fabuła to fabuła, odgórnie zakłada się, że jest interesująca, a życiorys… Niekoniecznie. Dlatego z pewnym sceptycyzmem podchodziłam do Pokoleń, bo co mnie może obchodzić życie rodziców i dziadków autorki? Jednak wieś, wojna i ogólnie życie społeczne do lat 70. XX wieku brzmi dla mnie ciekawie.

Nieśpiesznie zaczynamy poznawać rodziców Janki, głównej postaci opowieści i matki Katarzyny Drogi, i Leszka, przyszłego męża Janki. Dwa tory akcji zaczynają się zbiegać właśnie w momencie, kiedy oboje się poznają i postanawiają spędzić ze sobą resztę życia. Z Podlasia przenoszą się do Poznania, gdzie Leszek studiuje medycynę i wgłębia tajniki radiologii, później wracają w swoje rodzinne regiony do Białegostoku, gdzie podobnie jak w Wielkopolsce zmagają się z wieloma przeciwnościami losu, aż ostatecznie pomyślą o przeprowadzce to jeszcze mniejszego miasteczka, gdzie wszystko zaczyna się rozwijać. Zasadnicza akcja przypada na okres powojenny, lata 50. i 60. Kibicujemy nie tylko głównym bohaterom, ale wspólnie przeżywamy pewne kryzysy w rodzinie, w życiu znajomych i przyjaciół, którzy się zmieniają wraz z miejscem zamieszkania.

Nie sądziłam, że obserwacja cudzego życia, tak wnikliwa i sentymentalna potrafi być tak pasjonująca, że mimo braku zabiegów budowania napięcia, w wielu momentach czytelnik jest zaskoczony takim obrotem akcji i czasem nie potrafi uwierzyć, że tyle może się przydarzyć jednej rodzinie. Wydawałoby się, że po wojnie los powinien zlitować się nad tymi, którzy wytrwali. Życie jednak nie jest takie piękne…

Choć momentami historia mi się niepotrzebnie dłużyła, podobała mi się. Historia ludzi, którzy wiele przeżyli, jest naprawdę fascynująca. Szczególnie podobały mi się wypowiedzi dotyczące ówczesnych technologii i zapowiedzi o ich rozwoju, które wybiegały sto lat naprzód, kiedy po 50 latach należały już do powszechnie stosowanych. Moja wiedza o tym okresie poszerzyła się znacznie i chyba za to, książkę Katarzyny Drogi cenię najbardziej.

Ocena: 5/6

Inspiracja: Coraz bardziej korci mnie spisywanie historii własnych przodków, a szczególnie prababci, która w okresie II wojny światowej uciekła z niemieckiej farmy, na widok krowy, która raczyła się na prababcię spojrzeć, do Wiednia. Dobrze, że tam pradziadka spotkała prędzej niż jakiekolwiek następne zwierzę, od którego znowu by uciekała do innego kraju. 😉

Za książkę dziękuję

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *