Last minute. 24h chrześcijaństwa na świecie – Szymon Hołownia

Świadomy kryzysu Kościoła katolickiego w Polsce oraz obecności lęku w chrześcijańskich sercach wobec zaistniałej sytuacji, kiedy wiara i praktyki religijne stały się passé, Szymon Hołownia postanowił wyruszyć w świat, aby sprawdzić, jak to z chrześcijaństwem naprawdę jest, czy to faktycznie jest religia chyląca się ku upadkowi. Jego podróże po Australii, Guamie, krajach Afryki i Ameryki Południowej i niektórych krajach Europy mają zaświadczyć, że są miejsca na świecie, gdzie chrześcijaństwo jest religią pełną rozkwitu. Z kolei rozmowy z ludźmi prowadzą do konkluzji, że wiara w Chrystusa stale się przemieszcza, że jest pełno miejsc, gdzie ta religia była kiedyś obecna, potem przestała mieć tam rację bytu, a niedawno zaczęła się odradzać. Chyba na tym polega żywotność wiary.

Szymon Hołownia rozmawiał z kilkoma ludźmi, które w danym regionie stały się w jakiś sposób ważne, popularne czy kontrowersyjne dla religii chrześcijańskiej. Starałam się z tych dialogów wyciągnąć najwięcej ciekawych i inspirujących spostrzeżeń na temat obecnej sytuacji Kościoła, ale muszę przyznać, że było ciężko. To nie były rozmowy, z jakich zasłynął Szymon Hołownia, z naszymi duchownymi czy choćby z Marcinem Prokopem. Wydaje mi się, że tutaj jego celem było zachowanie w miarę możliwości postawy całkowicie obiektywnej, zdystansowanej, a jego wypowiedzi miały służyć głównie podtrzymywaniu rozmowy, a raczej monologu rozmówców. Z tego chyba powodu przez niektórych, m.in. Kasiek jest oceniana jako „nie-Szymkowa”, bo faktem jest, że błyskotliwych uwag, do jakich nas przyzwyczaił Hołownia, tu nie znajdziemy. Jedna z pierwszych rozmów, z Timem Rohrem zapowiadała się dosyć ciekawie, bo ten zdawał się być konsekwentnym biblistą-praktykiem, póki nie doszło do rozmowy o pieniądzach, których Rohr ma dosyć sporo. Tu bardzo uderzyła mnie ta słabość bogatych, którzy absolutnie nie chcą dostrzec prawdy, że im najtrudniej będzie się dostać do Królestwa Bożego. Bardzo mi się nie spodobała taka stronnicza postawa Rohra, który stanowczo krytykuje słabości innych przez powołanie się na Pismo Święte, a belki we własnym oku nie dostrzega.

Niejasna jest dla mnie konstrukcja książki, ponieważ nie potrafię zrozumieć intencji takiego przemieszania podróży. Kilka rozdziałów rozmieszczonych w różnych odległościach od siebie dotyczy tej samej podróży (owszem, dopuszczam możliwość kilkakrotnego podróżowania w jedno miejsce, ale raz autor zdradza, że dane spotkanie nastąpiło po zakończeniu rozmowy z osobami, o których była mowa kilka rozdziałów wcześniej). Preferuję, zapewne z przyzwyczajenia, bardziej uporządkowaną kompozycję treści.

Reasumując, z czterech przeczytanych dotąd książek ta wypadła w moim odczuciu najmniej korzystnie. O ile z każdą kolejną publikacją Hołowni zachwycałam się coraz bardziej, o tyle tu jestem nieco rozczarowana. Co nie znaczy, że Last minuteksiążka napisana ku pokrzepieniu załamanych serc polskich katolików jest słaba. Na pewno poszerza ona obraz Kościoła, który być może w niektórych miejscach zanika, ma słabą pozycję, ale też w wielu regionach jest fundamentem życia. A warto mieć tego świadomość.

Ocena: 4/6

Za książkę dziękuję księgarni katolickiej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *