Ed Stafford poza cywilizacją – Ed Stafford

ed stafford

Kiedy pakowałam tę książkę na wyjazd, nie spodziewałam się, że znajdę się w miejscu, które mogłabym określić „poza cywilizacją”, a funkcjonowanie w nim będzie pewną „walką o przetrwanie”. Oczywiście nie ma co porównywać zalesionego kawałka na obrzeżach miasta wojewódzkiego do bezludnej wyspy, a unikanie wszystkiego, co było mogło doprowadzić do poważnego zwarcia elektrycznego – uznać za wyzwanie podobne do szukania jakiegokolwiek źródła wody. Niemniej jednak jak na cywilizowane doświadczenia wielkiej panny z miasta – trafniejszych okoliczności lektury raczej być nie mogło. I wiecie co, jakoś nie przyszło mi do głowy, by podczas czytania pomyśleć „uff, mogłam trafić o wiele gorzej”.

Nie spodziewałam się tego po odłożeniu książki, ale po ponad tygodniu od lektury, wciąż ta historia we mnie siedzi. Wciąż w mojej głowie odtwarzam tę jaskinię, jedzenie ślimaków, butelkę zbierającą wodę czy budowany szałas. I ten strach oraz bezradność Eda Stafforda. Jego doświadczenie przede wszystkim naświetliło mi ewolucję człowieka, która postępowała pod wpływem tego, co spożywał organizm. Na przykład przestaliśmy trawić dobrze surowe mięso, kiedy człowiek wynalazł ogień. Ed Stafford to przykład człowieka, który cofał się w ewolucji. Wszelkie problemy przetrwania na takiej wyspie, pomijając kluczowy fakt, że Ed nie mógł liczyć na towarzystwo innej osoby, wynikały nie z naszego przyzwyczajenia do pewnych wygód. Aby dzisiejszy człowiek mógł żyć jak jaskiniowiec, potrzebowałby kolejnych milionów lat, by cofnąć ewolucję.

To co cenię w tej książce najbardziej, to autentyczność przedstawionej historii. (A przyznaję, że początkowo podchodziłam do niej z dużą ostrożnością.) Nie ma w niej kolorowego zakończenia, w którym autor stwierdza, że chciałby przeżyć to jeszcze raz., że w gruncie rzeczy nie było to aż takie złe przeżycie. W końcu za drugim razem byłoby by łatwiej z takim bagażem doświadczeń. A jednak Ed przyznaje się nawet do poważnych zmian, jakie zaszły w jego organizmie, wskutek dwumiesięcznego odizolowania od ludzi. Ed Stafford jest żywym argumentem na to, dlaczego człowiek to istota społeczna, a izolacja to największa kara dla człowieka. Wiem, że wielu z nas czasem marzy o takiej izolacji, ale ona może trwać najwyżej parę dni, dłuższy pobyt w odosobnieniu źle wpływa na naszą psychikę.

Historia Eda Stafforda bije wszystkie inne podróżnicze przygody na głowę, jeśli za kryterium uzna się poziom trudności doświadczenia. W tej książce nie poznamy obyczajów i charakteru innej kultury. Tu doświadczamy namiastkę kultury naszych wspólnych przodków. Jest to szczególnie ciekawy eksperyment dla badawczy ewolucji człowieka, ale jak przekonuje Stafford, trzeba upaść na głowę, by w ogóle zgodzić się na jego realizację. Niech ta książka będzie przestrogą przed podejmowaniem podobnych wyzwań.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *