Tea Book TAG

Po wypiciu ostatniej świątecznej herbatki, przyszła pora zaopatrzyć się w zimową kolekcję. Za to lubię sklep Five o’clock. Zawsze mają nową kolekcję herbat i kaw dostosowaną do zbliżających się okoliczności. Choć zimową ofertę mają znacznie obszerniejszą niż jesienną czy świąteczną, tym razem zdecydowałam się tylko na dwa smaki: piernikowa i Pai Mu Tan Imbirowy Twist, bo Pieczone Jabłko jest mi już dobrze znane (polecam), a Earl Grey Chai okazał się być nowością jeszcze niedostępną w sklepach… A teraz w ulotce widzę, że jeszcze Chai Masala może mnie zainteresować. Tak więc znowu jestem w posiadaniu czarnej i białej herbaty, tej drugiej jestem coraz większą wielbicielką. Nawiasem mówiąc, ubolewam nad tym, że znowu nie mogę trafić na dobre mieszanki z zieloną herbatą (jak nie marcepan, to ananas).

Jednak nie miałam pisać tylko o herbatach, ale też o książkach. W ostatnim czasie na blogach i vlogach pojawiło się sporo wpisów z herbacianym tagiem, który wymyśliła Weronika z Bookholic – pomyślałam, że dawno nie robiłam żadnego zestawienia, więc czemu by do tego nie powrócić, zwłaszcza że za prędko nie pojawią się nowe recenzje, bo całą energię twórczą zużywam na pisanie prac semestralnych. No to jedziemy…

Czarna herbata, czyli Twój ulubiony klasyk

To na pewno będzie coś z literatury francuskiej… Myślałam o genialnie potwornych Nędznikach, ale nie, większym sentymentem darzę Damę kameliową. Pamiętam jak ją czytałam podczas letniego popołudnia na bodajże wyzwanie kolorowe Padmy, byłam oczarowana nie tyle perypetiami Małgorzaty Gautier, co atmosferą XIX-wiecznego Paryża. Aż dziw, że jeszcze nie obejrzałam ekranizacji.

Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasypiasz

Miano najnudniejszej książki otrzymała w gimnazjum. Tak, to lektura szkolna, którą proponuję stosować zamiast narkozy. Żadna inna książka bardziej nie zraża do narkotyków – w sumie realizuje cel powstania tego… Pamiętnika narkomanki Barbary Rosiek. Rany Julek! Jakie życie narkomana jest upiornie nudne! Przy żadnej innej książce tyle godzin nie przespałam. Zraziła mnie nie tylko do narkotyków (nie żebym kiedyś czuła jakiś pociąg do nich), ale i do literatury na ten temat.

Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają

Tu wybrałam jedną z najnowszych książek, o przemieszczaniu się dzieci odebranych od rodziców i babć, przewożonych do Lebensborn, do sierocińców, a następnie do rodzin zastępczych, by potem na apel polskich rodzin wróciły znowu do Polski. Mówię tu oczywiście o Brunatnej kołysance Anny Malinowskiej.

Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi

Wskazałabym kilka tytułów Erica-Emmanuela Schmitta, który kojarzy się głównie z Oscarem i Panią Różą, a to wcale nie jest jego najlepsza książka. Nie podoba mi się zestawianie jego książek z Coelho. Warto wziąć na warsztat krytyczny jego Małżeństwo we troje, Sektę egoistów, jego dramaty i Ewangelię według PiłataO tym można pisać długie mądre eseje. To naprawdę bardzo dobry pisarz.

Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna

Bez wątpienia kryminały Katarzyny Bondy. Jeśli dochodząc do setnej strony w książce, dalej nie mamy pewności, czy w ogóle jakaś zbrodnia zostanie popełniona, to lepiej poczytać inną powieść. Gdyby Orzeszkowa pisałaby kryminały, to właśnie tak by to wyglądało. Zamiast rozwlekłych opisów przyrody, mamy niekończące się portrety psychologiczne postaci, które prawdopodobnie będą zajmować się śledztwem. To nawet nie jest frapująca analiza umysłu psychopaty! O ile takowy w ogóle tam występuje.

Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.

Ulisses Jamesa Joyce’a. Trzeba przetrwać kilkadziesiąt stron, by zrozumieć, jakiego typu rozrywkę przygotował nam autor. Potem idzie jak z płatka. Poziom przyjemności lektury jest wprost proporcjonalny do naszej wiedzy, dzięki której będziemy w stanie dostrzegać pewne nawiązania, aluzje czy gry językowo-formalne.

Herbata ziołowa, czyli książka którą czytano Ci na dobranoc gdy byłeś mały

„Kawałek kiełbasy dobrze obsuszonej…”. Nie uznaję innej melodii tej podśpiewki, poza tą zaintonowaną przez moją mamę, kiedy czytała nam Dzieci z Bullerbyn. Dzięki tej książce zaczęłam też zbierać i tworzyć zakładki.

Herbata owocowa, czyli Twoja ulubiona lekka książka

Długo rozmyślałam, co to mogłaby być za książka. Ale już wiem! Dożywocie Marty Kisiel. Aaapsik! Alleluja!

Iced tea, czyli książka, która zmroziła Ci krew w żyłach

Najpierw chciałam wskazać Draculę, ale nie powieść Brama Stokera, tylko jej kontynuacje. Ale stwierdziłam, że te zwłoki wyłaniające się z jeziora czy stawu w parku po pół roku od morderstwa, zrobiły na mnie większe wrażenie. To było w Oko Ewy Karin Fossum.

Nikogo dalej nie taguję, bo sama nie byłam tagowana. Poza tym chyba już każdy zainteresowany brał w tym udział, a jeśli nie, to nic nie stoi na przeszkodzie, by to nadrobić. Jak macie ochotę, możecie w komentarzach podać swoje tytuły do herbat.

PS. Wypilibyście herbatę o smaku ciasta marchewkowego? Sugerowane składniki: czarna lub biała herbata, suszona marchew, cynamon, wanilia, imbir, kardamon.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *