Reżyseria: Peter Hewitt
Leniwy, rudy kot wabiący się Garfield życie spędza na spaniu i jedzeniu. Po prostu żyć a nie umierać. Zmienia się, kiedy jego własciciel przynosi do domu szczeniaka. Garfield jest z tego bardzo nie zadowolony i chce go się pozbyć. Gdy jednej nocy szczeniak Odie zostaje porwany, kot czując poczucie winy idzie go odszukać.
Powinnam to obejrzeć drugi raz by bardziej przypatrzeć się akcji , bo poza postawowymi punktami nie potrafiłabym opowiedzieć szczegółowymi punktami. Nie tyle, że nie pamiętam, ale ogląda to w totalnym rozgardiaszu, jaki panował koło mnie. Ponadto świadczy to o tym, że film nie zrobił na mnie jakiegoś wrażenia. W skrócie: był nudny.
Z tego co pamiętam, to Garfield nie wydawał mi się takim uroczym kotkiem jak przed obejrzeniem. Pomimo, że grafika naprawdę była niezła, to wyobrażałam sobie co innego. Co do dubbingu… Głosu udzielili m.in. Marek Kondrat, Joanna Brodzik, Wojciech Paszkowski, Jarosław Boberek, Przemysław Stippa. Miałam do tego sporo zażaleń. Jak sami usłyszycie,to zrozumiecie co mi nie psowało. Najbardziej w pamięć wbiła się muzyka, którą słuchałam kilkadziesiąt razy, zanim udało się nastawić polski dubbing. Ale jest naprawdę bombowa. To jest atutem tego filmu, a może raczej wydania DVD.
Nie mogę w podsumowaniu napisać czy go polecam czy nie, z wyżej ymienionych powodów. Mi się wydawał nudny, ale może rzczeywiście moje roztrzepanie spowodowanło brak koncentracji na filmie. Zarazem nie polecam, bo osobiście uważam, że nie warto, ale też nie powiem nie polecam, bo mogę komuś odmówić przyjemności, jaką może być seans Garfielda. Umknęło mi wiele z tego filmu.