Reżyseria: Bobby Farrelly
Lindsay (Drew Barrymore) jest bardzo dobrą pracowniczką w biurze, która stara się o awans. Pewnego dnia po szkolnej wycieczce spotyka nauczyciela Bena (Jimmy Fallon), który okazuje się idealnym facetem. Wszystko układa się bardzo dobrze kiedy kończy się zima i zaczyna się sezon baseballu, którego Ben jest wielkim fanem. Lindsay odkrywa, że drużyna Red Sox jest jej rywalką do miłości Bena. Stara się podzielić jego pasją, ale na dłuższą metę jest to niekorzystne dla jej kariery. Będzie musiała z czegoś zrezygnować.
Jest to nie tylko komedia romantyczna, ale też w większej części film sportowy. W związku z tym zarówno kobieta jak i mężczyzna znajdą w nim coś dla siebie. Powiem z góry i szczerze, że nie mogłabym tak się poświęcić jak Lindsay. Nie lubię sportu i poza lekcjami w-fu i może rekreacyjną formą wypoczynku w postaci wycieczki rowerowej i pływania nie mam z nim nic wspólnego. Nie potrafiłabym żyć z facetem, który jest takim fanem czy zawodowym sportowcem np. piłki nożnej. To z góry wyklucza powodzenie, bo nie potrafiłabym się przekonać do jego pasji, a zarazem wciąż oglądane mecze w TV doprowadziły mnie do furii. Jestem typem spokoju, bardziej ukierunkowany w stronę kultury i sztuki, co zresztą widać po moich blogach. Dlatego jak możecie się domyślić film tak bardzo mi się nie podobał, gdzie scen meczów było sporo.
Romantyczność można ujrzeć, ale bardzo psuł jej klimat gra Jimmy’ego Fallona. Jako ślepy fan drużyny baseballu pasował, ale na faceta, któremu zależałoby na kobiecie, nie bardzo. A może tak miało być… Nie wiem. Za to postać Lindsay bardzo mi odpowiadała. Zrobiło na mnie wrażenie jej poświęcenie, na które mnie, jak wspomniałam wcześniej, nie było stać. Humor miał miejsce, tak że 2 razy się zaśmiałam na głos – to wszystko.
Jest to nie typowa komedia romantyczna, bo dzieli ona się z pasją człowieka i to taką prawdziwą. Pyta widzów na ile oni są w stanie poświęcić się dla drugiej osoby, z ilu i jak ważnych rzeczy mogą zrezygnować. Kto lubi sportowe filmy ten powinien zadowolić, nutka rodzącej miłości tylko bardziej urozmaici fabułę. Tak, to jest bardziej sportowy film niż komedia romantyczna.
film widziałam dość dawno. Był ciekawy to prawda, ale do mnie jakoś nie przemówił. Nie wiem sama dlaczego.Może to wszystko wina tego chłopaka Barrymore. Ogólnie historia nawet nie najgorsza. Można zobaczyć co woli facet. Czy wybierze swoją kobietę, czy też rozgrywki 😀