Reżyseria: Robert Zemeckis, Agnieszka Matysiak
Ośmioletni chłopiec przestał wierzyć w świętego Mikołaja. Chciałby uwierzyć, ale nie potrafi. Wigilijnej nocy pod jego dom podjeżdża ekspres polarny, który wozi dzieci na biegun północny. Poznaje w nim nowych przyjaciół, z którymi przeżyje wiele przygód. A na biegunie po ujrzeniu św. Mikołaja odzyska wiarę w niego.
Nie wiem dlaczego, ale miałam bardzo sceptyczne podejście do tego filmu. Słyszałam o nim trochę i przy okazji właśnie świątecznych filmów chciałam i ten obejrzeć. Jednak cały czas go odkładałam na inne. Ale w końcu nadeszła na niego kolej. I co się okazało? Był to chyba najmagiczniejszy i najprzyjemniejszy świąteczny seans. Od samego początku wróżyło, że to będzie naprawdę dobry film. Począwszy od przepięknej muzyki, która otrzymała sporo nominacji do prestiżowych nagród filmowych. Poprzez podróż ekspresem, która pewnie nie jednemu widzowi skojarzyłam się z ekspresem do Hogwartu. Nie brakuje humoru, wiele scen było szczerze zabawnych. Podanie gorącej czekolady zapewniło wiele rozrywki połączonej z magią i układem tanecznym. Kolejna rzecz, która mnie rozbawiła to te baloniki trzymające worek z prezentami.
Postacie przypominające simsów, nabrały mojej sympatii głównie dzięki wspaniałemu dubbbingowi. Bardzo polubiłam konduktora, który miał w sobie coś z prezydenta na koniu z Noc w muzeum. Też podobała mi się gwara jaką posługiwał się ten właściciel? pociągu. No i urzeczona byłam glębokim głosem św. Mikołaja, którego dubbingował Adam Ferency. Zresztą na moją sympatię zasłużyły dzięki realistycznej grafice, muszę tu też wspomnieć o przesłodki reniferach. Grafika i szybkość akcji, sprawne zastosowanie perspektywy sprawiały przerażenie przy ostrej jeździe zawiniętych torów.
Jedynie co mnie nie przypadło do gustu to wątek z biletem i ten „entuzjastyczny” ruch postaci. Ale to drobiazgi, które nie mają wpływu na ogólną ocenę filmu. Poznać można kolejną wersję św. Mikołaja i jego elfów, o tym co robi się z zepsutymi zabawkami i stąd płynie morał o dbaniu o zabawki. A przy okazji mogę powiedzieć, że dzięki amerykańskim filmom świątecznym nauczyłam się już tyle kolęd, że jeśli to byłoby warunkiem, aby być obywatelem Ameryki, zostałabym nim bezproblemu. Gorąco polecam ten film, za magiczny klimat, realistyczną grafikę i przepiękną muzykę.
Wstyd się przyznać. Jeszcze nie widziałem 🙁
Widziałam, że miałbyć w TVN, ale w natłoku świątecznych filmów, zapomniałam o nim. Dla mnie bardzo dobrze wróży sam plakat filmu, ma klimat, trzeba przyznać. Zapraszam i pozdrawiam – http://www.movies-now.blog.onet.pl
Może w przyszłym roku zobaczę, w tym jakoś nie dałam rady, za dużo obowiązków. Pozdrawiam, http://www.lola-king.blog.onet.pl ;]
a mnie się tak średnio podobało. W ogóle mnie nie zainteresowała ta animacja swoją fabułą. Jako animacja była nienaganna – fascynująca wręcz, ale z pomysłowością było raczej marnie. Widziałam raz i jak leciało w TV ostatnio (2 razy) to przełączyłam gdzieś indziej.