Reżyseria: Karan Johar
Historia zakazanej miłości, jednak tak silnej, że jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody. Jej ofiarami są bogaty Rahul (Shahrukh Khan) i Anjali (Kajol), dziewczyna z biednych przedmieści. Rahul decydując się na związek z Anjali traci rodzinę, czyli to co dla niego najważniejsze.
Mówiąc o Bollywood, grzechem byłoby nie wspomnieć o największej ich produkcji jaką jest Czasem słońce czasem deszcz. Widać, że poziom tego filmu jest wyższy od pozostałych i więcej pracy w niego włożono. Pomimo tego, że fabuła jest zbyt melodramatyczna, o samym filmie powiedziałabym, że jest bardzo płaczliwy (płaczą bohaterzy, nie widzowie), to jednak mówi o trudach, z którymi borykało się (i boryka się nadal) wiele zakochanych par, na których związek nie zgadzają się rodzice. W różnych rodzinach różnie to przebiega, w niektórych kończy się na niezadowoleniu, ale są też ostre przypadki jak w filmie, gdzie ojciec wydziedzicza syna. Ja nie mogę uwierzyć, że można tak postąpić, być tak skamieniałym i upartym człowiekiem bez odrobiny serca i wyrozumiałości. I jak się potem przekonujemy, nie było to łatwe także dla ojca.
Film promienieje zdobnymi i błyszczącymi strojami na tle indyjskiej muzyki. Układy taneczne są świetne – to jest mocna strona Indii. Dla nich warto siedzieć te czasem 3h godziny. Przy tym i przy następnych filmach będę mogła się wypowiedzieć o Shahrukhie Khanie, który znany mi jest z Jestem przy tobie. Jego bogata filmografia może zaświadczyć o jego popularności, którą zyskał z nie taką najgorszą grą aktorską. Bo muszę wspomnieć, że były momenty w filmie, kiedy mnie irytował. Moim ulubionym aktorem raczej nie zostanie, ale znaną twarzą z Bollywoodu owszem. Natomiast Kareena Kapoor wystąpiła później w Fatalnej miłości, którą nie udało mi się obejrzeć jeszcze do końca, by móc zrecenzować. W każdym razie opowiada mi.
Film nie chwycił mnie za serce, doceniam spory wkład pracy, tańce i dość sensowną fabułę. Zresztą niczego więcej nie oczekiwałam.
Ocena: 6,5/10
Kumpela nakręciła mnie na Bollywood. Widziałem do tej pory Asoka i Prosto z serca. Kiczowate, śmiechowe, ale… pozytywnie, sympatycznie 🙂 Bedziesz recenzowac?
Na razie nie mam w planie, w moim stosiku pożyczonych płyt nie ma tych tytułów, ale jak się wyrobię to się zapytam sąsiadki, czy ma i wtedy ewentualnie pożyczę 🙂