Z żywym zainteresowaniem obserwuję, jak rozrasta się oferta gier o jedzeniu, które dotyczą albo samego przyrządzania potraw albo prowadzenia lokalu gastronomicznego. Bardzo często oba tematy ze sobą się łączą. Głodostwory są przykładem kooperacyjnej gry, w której gracze stanowią jeden zespół pracujący w restauracji typu fast food i tylko dobra współpraca pozwoli im zrealizować wszystkie zamówienia klientów, a co za tym idzie, wygrać. W przeciwnym razie będą musieli się tłumaczyć głodnym stworom, dlaczego ich posiłek nie dotarł na czas. A czas jest naprawdę krótki, ponieważ wynosi on dwie minuty… na wszystkich klientów.
Głodostwory są dynamiczną karcianką, w której cała rozgrywka musi zakończyć się przed upływem czasu odmierzanego przez klepsydrę. Każdy z graczy otrzymuje 6 kart, wśród których znajdują się obrzydliwe dania i bardziej funkcjonalne karty akcji, dzięki którym można wymieniać się kartami posiłków, obracać klepsydrę czy wyznaczać kolejność innego gracza. Jeden z graczy jest szefem kuchni, który koordynuje działania, tj. obraca klepsydrę i odwraca karty głodostworów. Tych jest 21, jednak w każdej rozgrywce obsłużyć trzeba ilość głodostworów równą liczbie graczy + 1, z tym że na początku zostaje odkryta połowa z nich, a więc grając w 4 osoby, trzeba nakarmić 5 głodostworów, jednak na początku poznajemy zamówienia trzech z nich. Każdy głodostwór zamawia od trzech do pięciu dań. Aby móc obsłużyć gościa należy na ręce posiadać wszystkie wskazane na karcie głodostwora potrawy. Nie można obsługiwać go na raty, dlatego też ważna jest komunikacja z pozostałymi graczami i wspólne wymienianie się kartami. A w menu serwujemy m.in. zgniłego kurczaka z przyprawami ze śmietnika, śmierdzące sushi z zielonych bagien, bulgoczący napój ze ścieków czy chrzęszczące frytki smażone w oleju silnikowym… Palce lizać! Potworne palce oczywiście.
Pierwsze rozgrywki skazane są na porażkę. Na początku trudno uwierzyć w to, jak można w dwie minuty obsłużyć choćby jednego głodostwora, a tym bardziej kolejnych dwóch i następnych. Ale można, wierzcie mi. Na początku polecam wariant gry dla dzieci, który zakłada, że mamy restaurację trzy gwiazdkową i za każdym razem, kiedy w klepsydrze przesypie się piasek, uznajemy, że tracimy jedną gwiazdką, gdy nieobsłużony klient wystawił negatywną recenzję w internecie. Ta opcja w sumie daje nam 6 minut na rozgrywkę, a więc jesteśmy w stanie opanować zasady gry i wypracować własny sposób udanej współpracy, np. widząc, że ktoś ma kartę „mamy czas”, nie zagrywamy nią od razu i wyrzucamy karty jak oszalali, tylko spokojnie zastanawiamy się nad kolejnymi ruchami poszczególnych graczy, aż piasek zaczyna się kończyć. W ten sposób po odwróceniu klepsydry mamy kolejne pełne dwie minuty, a nie różnicę czasu przesypanego piasku. Wskutek tego udało nam się obsłużyć wszystkich głodostworów zachowując jedną czy dwie gwiazdki, później wszystkie trzy, a potem byliśmy tak dobrze skoordynowani, że zaczęliśmy z talii dobierać kolejnych potworów i w jednej grze udało nam się obsłużyć wszystkich mając w zapasie jeszcze ok. półtorej minuty. Po tej sprawnej, ale bardzo dynamicznej rozgrywce cała nasza czwórka leżała padnięta, jak po ciężkim dniu pracy… Innymi słowy na własnej skórze odczuliśmy, jak ciężka jest praca w restauracjach (zwłaszcza typu fast food, bo do takiego odwołuje się gra) oraz jak ważna jest współpraca personelu. Głodostwory sprawdzą się zatem jako gra szkoleniowa dla pracowników w branży gastronomicznej. Sama rozgrywka dostarczała nam dużo radości i satysfakcji, na początku z samozaparciem postanowiliśmy się zmierzyć z trudnością gry – i wszyscy się zgodziliśmy, co do tego, że nie wyobrażamy sobie, by grały w nią dzieci, ze względu na presję czasu – a potem ambitnie podnosiliśmy sobie poprzeczkę wychodząc poza najbardziej zaawansowany wariant gry zaproponowany w instrukcji. Jestem przekonana, że gdyby było więcej kart głodostworów, to spokojnie i te obsłużylibyśmy… I tak gralibyśmy do upadłego, chyba, że karty byłyby wyjątkowo niekorzystnie przetasowane i wszystkie karty czasu znalazłyby się na dnie stosu. Powodzenie w grze zależy też częściowo od szczęśliwego układu kart.
Głodostwory są udaną grą imprezową, która zapewnia bardzo emocjonującą rozgrywkę. Wiem, że na pewno będę ją zabierać na planszówkowe spotkania w gronie znajomych, aż szkoda, że gra jest przewidziana tylko dla 3-6 osób, ale najprawdopodobniej w większym gronie czas każdej tury zostałby znacznie wydłużony, co utrudniłoby zmieszczenie się w czasie.