Przedpremierowo: Żona czy mąż?, reż. Simone Godano

Premiera 16 lutego!

Rozważań na temat sposobów i jakości życia każdej płci oraz wizji, jak wyglądałoby życie mężczyzny gdyby był kobietą albo kobiety, gdyby była mężczyzną, powstało i powstaje dużo. Trafiając na kolejny film, po m.in. Zamianie, Kobieta na Marsie, mężczyzna na Wenuso zamianie ciał – mocno eksploatowanego motywu – nastawiam się sceptycznie, bo zastanawiam się, czy można powiedzieć tu coś nowego. Coś co nie będzie obalaniem płciowych stereotypów (bo mimo trudnych początków w drugiej płci obie sobie doskonale radzą w nowej roli) i podkreślaniem równości każdej pracy zarówno tej w biurze, jak i w domu. I wydaje mi się, że film Simone Godano, jeśli nie mówi nic nowego, to przynajmniej powtarza to, co należy wciąż powtarzać. Zwłaszcza kobietom.

Żona czy mąż? zaczyna się klasycznie od poznania skłóconego ze sobą małżeństwa, które myśli o rozwodzie. Wbrew pozorom w grę nie wchodzą osoby trzecie, bo każdy z małżonków jest na etapie rozwoju kariery. Sofia, dziennikarka telewizyjna ma lada dzień prowadzić pierwszy własny program talk show, a Andrea, neurochirurg kończy prace nad nowym urządzeniem medycznym „Charlie”, który ma pozwolić zapisać i przekazać innym myśli człowieka. Ostatni eksperyment polegający na przekazaniu myśli jednego człowieka do drugiego, przeprowadzony na żonie kończy się awarią, w następstwie której doszło nie tyle do zamiany ciał, co do zamiany umysłów, ściślej precyzując działanie urządzenia. Innymi Andrea przejął świadomość Sofii i na odwrót. Następnie po wyjściu z szoku i przekonaniu się, że odwrócenie operacji tymczasowo jest niemożliwe, obserwujemy zmagania bohaterów w nowych rolach. Oczywiście nie obejdzie się bez dodatkowych kłopotów, bo co innego, gdy trzeba się dłużej zająć dzieckiem, a co innego, gdy z dziennikarskim doświadczeniem trzeba nagle stanąć przy stole operacyjnym i zrobić trepanację czaszki albo z nieokiełznanym kobiecym ciałem pokazać się w telewizji…

Choć scenariusz bazuje na dobrze znanym schemacie, nie można zarzucić temu dziełu nijakości. Siłą komedii jest para aktorów: Kasia Smutniak (Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie) i Pierfrancesco Favino, którzy świetnie odegrali ruchy charakterystyczne dla płci przeciwnej, czym zapewniają źródło śmiechu podczas seansu. W moim odczuciu Żona czy mąż? wyróżnia się na tle innych podobnych scenariuszy tym, że większy aspekt kładziono tu na aspekt fizyczny niż społeczny. Oczywiście, że i tutaj bohaterowie musieli odnaleźć się w rolach zawodowych swoich małżonków, Andrea bardziej poznał uroki macierzyństwa. Jednak na pierwszy plan wyszły doświadczenia cielesne, począwszy od sposobu chodzenia, przez przeżycie związane z karmieniem piersi i nakładaniem makijażu, na seksie skończywszy. I te zmagania, szczególnie trudne dla mężczyzny uwięzionego w ciele kobiety, zaowocowały u Andrei spostrzeżeniami, które ubrał w formę pięknego przemówienia na wizji. Nie znajduje on zrozumienia dla tortur, które kobiety same sobie zadają: chodzenie w szpilkach, depilacja, złożone zabiegi kosmetyczne, noszenie niewygodnych ubrań podkreślających ich atuty. Są to poświęcenia, które kobieta sama wymyśliła i robi tylko w sobie wiadomym celu, ponieważ (podobno) mężczyznom ich starania nie są do niczego potrzebne. Kwintesencja kobiety tkwi gdzie indziej. Wypowiedź Andrei wyraziła to, do czego już doszłam dawno temu. To nie mężczyźni ustanawiają kanon kobiecej urody, lecz same kobiety, które coraz to nowymi pomysłami próbują podnieść standardy swojej urody, skazując siebie i inne na niewygody. Tym samym przyzwyczajając facetów do „nowej jakości”. Kobiety, nie przesadzajcie z tym!

Żona czy mąż? to mimo swej schematyczności i przewidywalności całkiem przyzwoita komedia, w której warto docenić choćby kunszt aktorski Smutniak i Favino.

Ocena: 7/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *