Ninę odbiera się jako wyjątkowo odważny w polskiej kinematografii film, który porusza dwa tematy tabu: homoseksualizm i wynajmowanie surogatek. Bohaterami jest dobrze usytuowane małżeństwo zbliżające się do czterdziestki, każdy z małżonków wykonuje typowy dla swojej płci zawód: ona jest nauczycielką (i dyrektorką), on mechanikiem samochodowym. Do pełni szczęścia brakuje im dziecka. Z niewiadomych powodów para myśli od razu o surogatce, nie rozważa adopcji, choć ich sytuacja materialna nie stałaby tu na przeszkodzie. Nie wiadomo też, czy zostały podjęte próby in vitro, czy bohaterka nie może albo nie chce sama urodzić dziecka. Wojtek po nieudanych poszukiwaniach trafia na Magdę, która przypadła mu do gustu. Para nie spodziewa się, że Magda jest lesbijką, a po jakimś czasie między nią a Niną dojdzie do uczucia.
Problemem tego filmu nie jest przewidywalność. Ani kontrowersyjność – właściwie ja w tym filmie nie widzę nic odważnego, może dlatego, że jest to temat dość przepracowany przez zagraniczne kino, a polski film nie oferuje w świetle tego niczego nowego. Ponadto obraz jest wulgarny i odpychający – bliższy środowisku opisanemu w prozie Witkowskiego niż przeciętnemu życiu homoseksualistów (których trochę znam). Bohaterowie, choć są kreacjami wyrazistymi, nie uwodzą widza, nie angażują go – nie potrafiłam im kibicować czy choć przez chwilę wczuć się w ich rolę. Ich losy były mi obojętne, może dlatego, że z jednej strony wiedziałam, jak się potoczą, a z drugiej mnie odpychały (i to ostatnie nie wynikało z jakieś mojej awersji do relacji o odmiennych od mojej orientacji). Rozumiem, że ten problematyczny temat nie może zostać ładnie podany, ale tu brakowało mi sedna problemu – nie jest nim niemożność posiadania dziecka, poszukiwanie surogatki stało się tylko pretekstem do zasugerowania relacji trójkątnej, by ta ostatecznie stała się związkiem dwóch kobiet. Mężczyzna został zepchnięty na margines i ograniczony do funkcji reproduktora.
Mam wrażenie, że zarysowany w tym filmie problem został spłycony i niewyzwolony od stereotypów. I to jest jego słaba strona.