Ars Independent: Gniazdo kolibra, reż. Bo-ra Kim

Po wyjątkowo specyficznym seansie Maggie oboje wiedzieliśmy, że zawsze będziemy czyhać na okazje, w których można obejrzeć film koreańskiej produkcji. Taka nadarzyła się na festiwalu, z czego byliśmy bardzo rad – to miała być taka wisienka na torcie (to był też ostatni pokaz konkursowy w ramach Czarnego Konia Filmu). Gniazdo kolibra okazało się filmem o poważniejszym charakterze, nie było tu wiele miejsca na sceny komediowe, zamiast nich sceny przemocy, agresji i nieporozumienia. Każda z bohaterek była przekonana, że ma nienormalną rodzinę, ale czy ta rzeczywiście różni się na tle innych? Jest odległa od kolorowego modelu rodziny, który promuje się w reklamach twarożku, kawy czy kremu czekoladowego – to jasne. Panuje w niej niezdrowa relacja oparta na przemocy mężczyzn względem kobiet: brat bił siostrę, mąż krzyczał na żonę i zrzucał na nią winę za złe wychowanie córek, próbował też ją uderzyć… choć tu kobieta nie pozostawała mu dłużna. Ponadto rodzice zdają się nie mieć zażyłych więzi z dziećmi, choć spożywają wspólnie posiłki, komunikacja ogranicza się do ogólnych i najważniejszych spraw – postęp w edukacji i karanie za niewłaściwe sprawowanie. Nawet poważna choroba Eun-hee nie zaburza rytmu rodziny, chwilowy niepokój i większa troska ustępuje – nastolatka sama wraca ze szpitala do pustego domu.

Gniazdo kolibra przedstawia losy przeciętnej rodziny mieszkającej w blokowisku – konfrontując je z przełomowymi wydarzeniami, które miały miejsce w Korei w 1994 roku. Z pewnością odbiorca lepiej zorientowany w tamtejszej historii przewidzi zamysł reżyserki, tak jak widzowie kultury zachodniej wiedzą, czego się spodziewać, gdy akcja filmu rozgrywa się w 2001 roku. Wiodącym motywem jest jednak samotność, która doskwiera większości bohaterów. Jest to samotność doświadczana na wielu płaszczyznach: w rodzinie, chorobie, związku (tu pojawia się też wątek poszukiwania tożsamości seksualnej), utrata przyjaźni.
Nie jest to pasjonujące widowisko, ani nie obnaża kolejnej prawdy o naturze człowieka, ani też nie stara się wyjść poza dobrze oswojony przez widza obraz czy też zagrać na emocjach. Gniazdo kolibra jest kinem do bólu przeciętnym, z którym nawet trudno polemizować.

Ocena: 5/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *