Autor: Maria Kownacka
Chyba jest to pierwsza lektura szkolna jaką miałam. Przeszukałam bloga w celu znalezienia recenzji tej książki, ale jej brak. Więc to nadrabiam odkurzając mą pamięć. Pamiętam, kiedy pani kazała ją przeczytać w całości na następny dzień i kiedy mamie o tym powiedziałam, przebiegliśmy pół miasta w celu znalezienia tej lektury i zakupienia. Po powrocie mama na szybko mi ją czytała.
Bardzo sympatyczna książeczka. Egzemplarz wciąż stoi na półce między innymi lekturowymi pozycjami i chętnie do niej wracam czytając jakieś fragmenty. Lubiłam i lubię książki o zwykłych rzeczach, sprawach, codziennych czynnościach. Może teraz wydają mi się mniej fascynujące, ale wtedy pośród bajek i baśni rzeczywistość była mi niesamowitą odmianą. Pamiętam, że tak spodobała mi się ta książeczka, że było mi smutno kiedy się skończyła. A Plastusia to sama chciałam mieć takiego w piórniku. Ale do takiego na gumki to nie bardzo się nadawał. Zbyt nowoczesny piórnik miałam, a szkoda, bo o ile kałamarza w szkole nie miałam, to jeszcze siedziałam w tych starych ławkach w pierwszych klasach podstawówki i by pasował.
W książce prócz treści napisanej prostym językiem, znajdziemy barwne ilustracje przedstawiające przygody Plastusia i jego towarzyszy z piórnika.
Po przeczytaniu notki u Bazyla dotyczącej m.in. co czytać małemu dziecięciu i dowiedzeniu się, że ktoś takiemu małemu czyta Pana Tadeusza, zachęcam jednak, by przed Panem Tadkiem przeczytać Plastusiowy pamiętnik ;).
Ocena: 4/6
Pamiętam 'Plastusiowy pamiętnik’ – podobał mi się i podobnie jak Ty chciałam mieć Plastusia w piórniku. 🙂 Na lekcjach chyba nawet lepiliśmy takich własnych przyjaciół, ale wszystkie poszły na wystawę.Pozdrawiam, Raija.cudnie-paskudnie
nie mogłam tu nie zajrzeć! nie wierzyłam wlasnym oczom?! ktoś TO jeszcze czyta??? ktrya ja się kochałam w Plastusiowym Pamiętniku:) jak ja chiałam mieć Plastusia, chciałam taki piórnik …. jaka byłam zła, że dostałam taki bejerancki na zameczek!!! ja chciałam drewniany! Hmmm miałam nawet Plastusia i co rano – o czym już pisałam – wstawałam z nadzieją, że ten mały kawałek kauczuku ożyje:) 🙁 szyłam lalki z gałganków, chodziłam z tym wszystkim do szkoły, robiłam IM zeszyty … jejku wariowałam:))) fajnie, że to Ty ożywiłaś mi Plastusia i wspomnienia:) dziękuję!
Ja w końcu nie miałam Plastusia… a laleczki gałganki robiłam z włóczki, ale tak najbardziej lubiłam papierowe, to była mania zabawa na całe lata 🙂
:)))MIŁEGO DNIA!
I wzajemnie Moni 🙂
Pamiętam! 😉 To była również moja pierwsza lektura 😉 [w-swiecie-ksiazek]
Ja tak z całkiem innej beczki – założyłam niedawno bloga i szukam przyjaznych dusz:) Będę wdzięczna za wprowadzenie mnie w cudowny świat czytelniczych wyzwań, stosików i innych cudów książkowej blogosfery. Serdecznie zapraszam na mój blog ( http://moolly.bloog.pl/ ) i niecierpliwie czekam na odzew:) Pozdrawiam
ja rownież lubię plastusia mam bloga o moich recenzjach – zaczarowana-przez-książki.blog.onet.pl pozdrawiam ;D
Mi też mama czytała „Plastusiowy pamiętnik”. Bardzo fajna książka:)