Matura tuż, tuż… Związku z tym oraz awarią bloga jestem mocno do tyłu z recenzjami, więc postanowiłam zrobić taki krótki zarys ostatnich przeczytanych lektur. Tak kanon przeczytany w całości na oba poziomy ;-).
-
Zdążyć przed Panem Bogiem – Hanna Krall
Literatura wojenna, lecz książka nie jest o historii, ale o pamiętaniu. Niewielka książeczka, ale robi wrażenie. Hanna Krall rozmawia z Markiem Edelmanem o tym co działo się z ludźmi, jak robiono na nich eksperymenty m.in. co dzieje się z organizmem skrajnie wygłodzonym. O śmierci, która jest godna chwały, kiedy umiera się w walce. Edelman nie pochwala śmierci samobójczej, kiedy pewna dziewczyna zmarnowała 6 nabojów nie umiejąc trafić w serce. Miłość w getcie to chwila szczęścia, wsparcia, radości… dosłownie chwila, ale dla takiej warto żyć w obliczu śmierci.
-
Proces – Franz Kafka
Przyznam się, że nie pojęłam tej książki. Dla mnie ten proces to jakaś paranoja, paradoks czy nie wiem co. Bohater pewnego razu dostaje oskarżony i aresztowany, ale ten areszt nie broni mu iść do pracy. Ma adwokatów, bierze udział w przesłuchaniach i to wszystko trwa w wielkim niepokoju. Innymi słowy udowodnij w domu wariatów, że nie jesteś wariatem. Nie wiadomo o co go oskarżyli, ale został skazany. Brak wsparcia, bierność Józefa K. skończyła na kamiennym głazie. W świetle księżyca odeszła na zawsze.
-
Trans-Atlantyk – Witold Gombrowicz
To nie historia o ojczyźnie, o przedwojennej Polsce, ale o życiu pisarza na emigracji w Buenos Aires, gdzie został wydalony w 1939 roku. Sama historia nie przykuwa uwagi, jak jego charakterystyczny język. W recenzji Ferdydurke napisałam, że Gombrowicz onanizował się słowem, co wywołało niemałe oburzenie wśród czytelników bloga. Więc tu napisze, że bawił się językiem, analizował wyrazy prezentując je w różnych odmianach gramatycznych. Odnoszę wrażenie, że autor nie pisze historii, ale słowo. Fabuła ma drugorzędne znaczenie, jest jedynie pretekstem do eksperymentów językowych. Tak będę postrzegała Gombrowicza.
-
Faust – Johann Wolfang Goethe
Nawet mi się spodobał. Myślę, że to kwestia bardzo dobrego tłumaczenia, bo już od samego wstępu dobrze się czyta. Zaskoczona jestem wulgaryzmami pojawiającymi się gdzieniegdzie. Podejrzewam, że w oryginale ich nie ma albo brzmią lepiej. Fantastycznie są wykreowane postaci: niejednoznaczny Faust i Mefistofeles, który z szatańskiego rodu namiesza nieźle. Postać Małgorzaty swoją naiwnością, prostacką postawą chłopki irytowała mnie tym, że wyliczanką kocha-nie kocha jest w stanie stwierdzić wiarygodność zapewnień Fausta. Ale ogólnie podobał mi się świat przedstawiony w dramacie.
-
Boska komedia – Dante Alighieri
Moje wydanie tego dzieła to jakiś koszmar. Najpierw w autobusie za pomocą zakładki rozdzielałam nie rozcięte kartki, potem w pewnym momencie piekła przechodziłam do raju, by jak tam dojść wrócić do piekła, bo strony są źle ułożone. Starałam się skupić na tym co czytam, naprawdę ale poza miłością Dantego do Beatrycze i akcją, która wolno ciągnęła się przez Wielki Tydzień nie rozumiem nic. Zastanawia mnie jeszcze jeden fakt. Każda pieśń jest opisana, ale pod tym opisem nie zawsze ona się znajduje. Czyli wiem o czym ta pieśń jest, o czym mówią poszczególne te wersy, ale samej pieśni nie znam. Przeczytałam wstęp próbując doszukać informacji, czy autor nie skończył dzieła, że ono było wydane pośmiertnie, ale nic takiego nie wyczytałam.
-
Szewcy – Stanisław Ignacy Witkiewicz
Hej, hej… W II akcie tego utworu poczułam więź z szewcami, których pozbawiono pracy. Nie ma nic gorszego niż bezczynność, monotonia. Utwór krytykuje ówczesny świat. Artysta przeczuwał nadchodzącą katastrofę, lękał się komunizmu i rewolucji. Wyraz lęku, skutków zmian w świecie dał w Szewcach. Jest to dramat niekonwencjonalny, brak głównego bohatera i schematu przyczynowo-skutkowego.
Nie wiem, ale czy naprawdę nigdy nie przyszło Ci do głowy, że fakt absolutnego niezrozumienia dla literatury wybitnej (np. lektur opisanych w tym poście)świadczy o całkowitym braku umysłowych kompetencji niezbędnych do zrozumienie tych książek? I po drugie, skoro często masz takie problemy z ich przeczytaniem, nie mówiąc o zrozumieniu, to po co jeszcze o nich piszesz, dręcząc tym siebie i innych. Zajmij się może literaturą masową albo dziecięcą, gdyż każda pozycja wymagająca poważnego namysłu, okazuje się ponad siły Twojego młodego mózgu. Pozdro