Dziewczyny, których pożądał

  Autor: Jonathan Nasaw

Książka, którą wygrałam na blogu Czytam, bo lubię, doczekała się stosunkowo szybkiego przeczytania, tylko dlatego, że była to kandydatka do Złotej Zakładki. W innych okoliczności skończyłaby jak książka Pawła Pollaka, która czeka już dwa lata na swoją kolej. Miejmy nadzieję, że w te wakacje się doczeka. Ale wracając do książki… Przeczytałam ją niedługo po takich lekturach jak Przynęta i Gra Geralda. Te trzy łączy tematyka kobiet w ekstremalnych sytuacjach (pisząc subtelnie). Już się zastanawiałam, czy nie mam jakich dziwnych skłonności ;-).
O dziwo thriller Nasawa nie jest taki ciężki i ponury jak może sugerować okładka czy sam tytuł (a może to ja się taka nieczuła zrobiłam?). Powieść czyta się lekko i nawet przyjemnie (może naprawdę ze mną jest coś nie tak?!), wciągnęłam się od pierwszego rozdziału, gdzie akcja zaczyna się w gabinecie psychiatry (nie ma nic bardziej wciągającego niż początek sesji terapeutycznej z notorycznym gwałcicielem). Poznajemy sytuację z punktu psychiatry, która jak na dobrego lekarza przystało bardzo wnikliwie obserwuje więźnia. Ów mężczyzna ma kilka osobowości zwanymi alter ego, które niekontrolowanie kierują się zachowaniem człowieka. Historia gwałtów i jego podejścia do kobiet jest znacznie głębsza, mająca związek ze szkolną przeszłością. O której nie napiszę, by nie zdradzać szczegółów thrillera. Natomiast zaintrygował mnie motyw łączący ofiary – truskawkowy blond. Próbowałam sobie wyobrazić jaki to jest odcień. Wczoraj mi powiedziano, że to mój odcień włosów. Nie wiem, czy to miała być groźba? Na szczęście byłam po lekturze, więc zagrożona się nie poczułam, a skoro książkę przetrwałam, to chyba jednak nie mój odcień jest tym truskawkowym. Ale znowu robię dygresje. 
Nie jestem w stanie porównać Dziewczyn, których pożądał do innego thrillera, choć tytuł mi się kojarzy z Larssonem. Nie mogę też powiedzieć, że fabuła i motywy zbrodni są niekonwencjonalne. Część wątków pojawiło się w kryminałach Mari Jungstedt, ale to zupełnie inny klimat. Reasumując, książkę czyta się tak dobrze, jak ciekawą obyczajówkę (albo ze mną jest coś nie tak :P).
Ocena: 4,5/6

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *