Reżyseria: Jessica Bendinger
Haley, która ma bardzo fantazyjne pomysły na życie po raz kolejny stawia się przed sądem. Ojciec(Missy Peregrym) nie wiedząc jak ją utrzymać w normalnym życiu rzuca propozycje nie do odrzucenia- Akademia Gimnstyki Vickermana. Haley już kiedyś jako juniorka ćwiczyła i brała udział w zawodach. Duży rygor i rywalizacja. Trener (Jeff Bridges) doskonale zdaje sobie sprawę z talent dziewczyny, więc wymusza od niej przykładu. Po wielu próbach dochodzą do kompromisu- trener łagodnieje, Haley uczy dziewczyn łamania zasad.
Na początku jak widziałam te sceny akrobacji rowerowych, zastanawiałam się co mnie nakręciło do obrzejrzenia filmu, przecież takie sportowe klimaty absolutnie nie są dla mnie. Chyba dopiero w połowie filmu zrozumiałam jego fabułę, o co w tym chodzi, jakie ma przesłanie. Jest to jeden z tyhc filmow, które ukazują ciężko pracę w szkole, która prowadzi do jakiejś kariery. I znowu co jest przez to pomijane, a jest dosyć istotne w życiu. W sumie nic niepowtarzalnego. Negatywną stroną są amerykańskie zwyczaje i w ogóle ta tzw. aurora. Nie przepadam za amerykańskimi produkcjami, są tak przeżute, że aż mdlą. Oczywiście, to rzecz gustu, jedni wolą Bollywood, inni Hollywood, a jeszcze inni jak ja ojczyste dzieła. Czyż w takim razie można tu zaprzeczyć genialnej grze aktorskiej? Owszem, bo mi się nie spodobała. Mało oryginalna. Brakuje mi oryginalnego pomysłu na fabułę i jej realizacji.
Jednak monotonność nie jest taka zła, jej zawzięczamy niezwykłość innych spraw.