Reżyseria: Luc Besson
Dwaj kumple od dziecka wychowani nad morzem. Oboje to świetni nurkowie, z tymże dla jednego to jego świat i pasja, a dla drugiego to powód to bycia mistrzem świata. Po 20 latach spotykają się, by rywalizować między sobą na zawodach i pobijać rekordy w głębokościach. Rywalizacja między cżłowiekiem, a człowiekiem-delfinem może doprowadzić do tragedii. A miłość Johany (Rosanna Arquette) do Jacquesa (Jean-Marc Barr)… czy przebije jego miłość do delfinów?
Stary francuski film. O tym, że francuski dowiedziałam się, jak zobaczyłam na filmie Jeana Reno. Trochę się sceptycznie nastawiłam na dalszy ciąg, bo jak już większość z Was wie, że do kina francuskiego mam złe wspomnienia. Zaczynało się ciekawie, bo piękna przestrzeń morza a do tego muzyka w tle. Trudno było ujrzeć ten błękit, gdyż pierwsza część filmu jest czarno-biało. W sumie ciekawe zastosowanie w róznicy czasu. I muzyka spokojniejsza od kolorowej. Po tragedii zaczynała się komedia z dyskusjami i samochodem Enzo. Później rozkwitająca miłość, która nawet jak na francuskie filmy była by pięknie pokazana, gdyby nie fakt, że Rosanna Arquette grała beznadziejnie. Niestety, ale co ja trafiam na te historie miłosne w wykonaniu francuzów, którzy przecież słyną z romantyzmu, są nieudane, niszczą cały romantyzm.
Ale skupmy się na walce między fanatykami morza. Niedawno wróciłam z nad morza i przeżywałam swoje chwile w wodzie. Rewelacyjnie to ja nie pływam i za bardzo od brzegu się nie oddalałam, bo nie ufam sobie, że będę miała siły popłynąć z powrotem do brzegu. Mimo, że w wodzie czułam się naprawdę wspaniale. O płynięciu do boi nie było nawet mowy. I tak wracając do filmu, te pokonywane głębokości w wodzie robiły na mnie wrażenie. Takie ciągłe podejmowanie ryzyka, by zdobyć więcej i być mistrzem. Odwaga odwagą, ale tu to już była tylko walka, która kończy się tragedią. Bardzo podobały się delfiny, to są takie piękne zwierzęta morskie. Takie czyste i gładkie mnie się wydają. I można z nimi się porozumieć. 2 lata temu jak byłam w Chorwacji też były delfiny, za boją skakały tak jak na filmie. Niesamowity widok i przeżycie.
Od strony technicznej atutem dzieła jest muzyka i sceneria. Podobała mi się gra aktorska nurków, czyli Jeana Reno i Jeana-Marca Barr’ego. Fabuła z przesłaniem i z niesamowitymi wrażeniami. Film nawet dobry, choć do rewelacji mu dużo brakuje.
Wiele osób się tym filmem zachwyca, i tak jak piszesz on jest dobry, ale nie wybitny. Co do stylistyki, strony technicznej również się zgodzę, na mnie ona zrobiła tutaj największe wrażenie. Po takich filmach, widać jednak,że dzisiejszy Besson to już inna klasa…