Reżyseria: Amy Heckerling
Rosie (Michelle Pfeiffer) jest 40-letnią matką dorastającej Izzie (Saoirse Ronan) i producentką filmową. Ma problemy w pracy opierające się na coraz niższej oglądalności serialu, jak również z córką i jej pierwszymi miłosnymi rozterkami. Na planie poznaje młodego aktora Adama (Paul Rudd) i choć Matka Natury (Tracey Ullman) jej odradza, zaczyna darzyć go ciepłym uczuciem.
Są komedie, na które mimo, iż mają w sobie tyle schematów, prawie w ogóle oryginalności, patrzy się dobrze. I to dzięki normalnym ludzkim językiem, bez wulgaryzmu i seksizmu. W filmie możemy zaobserwować różnice miłości dorosłych, a nastoletnich osób. Trochę nie rozumiem, czemu wszystkim tak się śpieszy do wyrka z partnerem od nastoletnich lat i wiek przyzwoitości zostaje wciąż obniżany. Nie podobały mi się również nastoletnie bohaterki w makijażach. Jak to nienaturalnie wygląda. Takie to wszystko naciągane. Jeśli chodzi o dorosły świat, sprawy tutaj przedstawiają się inaczej. Zamiast szybkiego kroku w dorosłość, koniecznie bohaterzy są zatuszować swój wiek i odmłodzić się o kilka lat. To zrozumiałe, kto w wieku 40 lat nie chciałby wyglądać na 20 lat? Związki z dużą różnicą wieku między partnerami nie są mi obce, nawet znam taki przypadek jaki jest ukazany w filmie, kiedy to partner jest młodszy o 11 lat od partnerki. W dogadywaniu problemu może nie być, (choć stwierdzono, że kobiety, które są intelektualnie 2 lata starsze od mężczyzn, to uważam, że dogodniejszy związek jest kiedy partner jest starszy przynajmniej o te 2 lata, jednak jak wiem, w życiu różnie bywa) to jeśli jest to pierwszy poważny związek (np. pierwsze małżeństwo), może być problem rodzinny, kiedy to któryś z partnerów chce dzieci, i albo partner z racji z swego młodego wieku nie jest na to gotowy bądź partnerka, która z racji wieku może mieć problemy z ciążą. Jednak na tej zasadzie, jaka miała w filmie, nie widzę problemu.
Podobało mi się, że znów mogłabym zobaczyć plan filmu, jak to się kręci, wygląda (te wielkie hale). Choć kręcili mało ambitny serial, chyba nie w moim typie, to praca ciekawa. Jednak te scenografie były rozczarowywujące, zwracam na to szczególną uwagę, gdyż sama chciałabym być scenografem. W ogóle zastanawiająca jest gra aktora w roli beznadziejnego aktora i role ekipy filmowej. Czy podczas kręcenia nie miało miejsc pomyłek za którą kamerą zasiąść i kto tu reżyseruje? Musiało być to ciekawe doświadczenie. W ogóle bohaterami są ciekawe osobowości, którym zależy na karierze, młodym wieku albo miłości. Bardzo polubiłam Adama, który tryskał swoistym poczuciem humoru i rozbrajał innych swoim uśmiechem i spojrzeniem. Wrażenie zrobiło na mnie dobrych relacji matki z córką, które razem bawiły się lalkami, negocjowały kary i rozmawiały o wszystkim. To jest rzadkość. Jedną z fajniejszych scen była kłótnia Rosie z Adamem, kiedy przyłącza się jej były mąż i w efekcie to mężczyźni gadają ze sobą o Rosie, a ona stoi i im się przysłuchuje, dopóki nie zda sobie sprawy z powagi sytuacji. Ogólnie ich związek był pełen rozrywek, wszelkie romantyczne chwile były zastąpione zabawą czy to obsypywanie popcornem czy skakaniem po łóżku.
Reasumując dobrze się oglądało, choć pośmiać się, nie pośmiałam. Za to mogłam poobserwować relacje różnych powiązań osób i zobaczyć pracę na planie filmowym.
Zastanawiałam się czy nie obejrzeć tego filmu, ale jakoś szybko się zniechęciłam. Chociaż lubię Michelle to myślę, że ostatnio nie wybiera sobie ambitnych ról, takie jak chociażby w filmach Biały Oleander, czy Młodzi Gniewni, to było dopiero coś. A ta komedia wydaje mi się, że jest tylko na raz, a później szybko się o niej zapomina.
ja ten film widziałam nawet w kinie 🙂 w sumie to bardzo mi się podobał. Oczywiście mogło być lepiej, ale było się z czego pośmiać. Chociaż denerwuje mnie to, że te filmy zawsze sprowadzają się do tego samego echh. zaczyna być to męczące.cmok ;*