Coś nowego / Czas na zmiany

  Reżyseria: Sanaa Hamri

Kenya (Sanaa Lathan) jest młodą bizneswoman, która ma duże szanse na awans. Jednak ma problemy sercowe, więc postanawia umówić się na randkę w ciemno i w ten sposób poznaje białoskórego Briana (Simon Baker). Brian jest architektem ogrodów, ale sprawa pieniędzy mało go obchodzi. Kiedy na weselu przyjaciółki Kenya podziwia ogród, zatrudnia właśnie Briana do pracy w jej ogrodzie. Wówczas rodzi się uczucie między czarnoskórą i białoskórym.

W filmie oprócz głównego składnika na który składają się komedie romantyczne, tematem jest rasizm. Jest on pokazany w taki sposób, jakby biali nie byli tolerancyjni. To mi się nie podoba, bo owszem bywają tacy, ale nie taką skalę. Dla mnie to było wyolbrzymienie problemu. Czasem miałam wrażenie, że to czarnoskórzy nie lubią białych. Irytował mnie ich dramatyzm i ta cała dziesięcina czarnoskórych. Miałam wrażenie, że to w sumie oni, czarnoskórzy robią sobie z tego największy problem. Są zakompleksieni na punkcie koloru skóry, niesłusznie. Bez sensu dla mnie były słowa Kenya’i, która powiedziała, że jest jednostką wśród białych, a wokół niej pasęłali się w przewadze czaarni. Jeśli chcieli ukazać ten dramatyzm, to w konsekwetny sposób, bo przy tych słowach otoczenie było sprzeczne z sobą. Nie jestem rasistką, murzynki mi się podobają, mają ładną cerę i urodę. Nie wyobrażam sobie grupy agentów FBI bez czarnoskórego. Są tacy jak my, tylko bardziej opaleni ;-). Dlatego sposób przedstawienia rasizmu w tym filmie mi się bardzo nie podobał, był jakby na siłę naciągany.

Jeśli chodzi o komedię romantyczną, to chociaż humoru jak zwykle nie było, to romantyczność mi odpowiadała. Podoba mi się u facetów ich stanowczość, że potrafią postawić na swoim i znosić cierpliwie kaprysy kobiet, które uważają, że ich związek nie ma sensu. To są prawdziwi mężczyźi, którzy się nie poddają. O ile początkowo Brian nie przypadł mi do gustu, jakiś taki niechlujny był to potem się do niego przekonałam. A Kenya… no cóż, sama piękność i uroda. Na przeszkodzie stoi tylko brak akceptacji rodziny i znajomych na związek z białym. I gdzie tu ta tolerancja? Wychodzenie za mąż z rozsądku, tzn. za faceta, który ma tego samego koloru jest bezsensem. Jakimś nieporozumieniem była dla mnie pierwsza scena, kiedy to Kenya stanęła na ślubnym kobiercu. I potem ani słowa o przeszłości, wspomniane to jest przy oglądaniu zdjęć. Ale jaki sens miał ten ślub, do czego prowadzić, został nie wyjaśniony. I pytanie jak to się skończyło, czy ślub był tylko na pokaz, czy jak?

Klimat filmu czujemy wraz z początkową muzyka i pierwszym obrazami przedstawiającymi jesienną porę. I ogólnie utrzymuje się przez cały seans. Jest to jedna z lepszych komedii romantycznych jakie widziałam w ostatnim czasie. Przyjemnie się patrzy.

3 thoughts on “Coś nowego / Czas na zmiany

  1. Jeżeli chodzi o rasizm to w USA jest to poważny problem, ponieważ jest on wszechobecny, w Polsce też, tylko Polacy jeszcze się oszukują i mówią, ze nie my to jesteśmy dopiero tolerancyjni, no niestety. Filmu nie oglądałam i chyba raczej nie mam ochoty obejrzeć. Ale dobrze, że przynajmniej tobie się go przyjemnie oglądało. Pozdrawiam serdecznie :] http://www.lola-king.blog.onet.pl

  2. Widziałam ten film. Aż dziwne 😀 nawet przypadł mi do gustu, pewnie właśnie przez ten wątek rasizmu. W sumie to już niewiele pamiętam z samej fabuły, nawet nie pamiętam jak to się skończyło wszystko, ale przyjemnie mi się go oglądało. Tylko, że to też bardziej romans niż komedia 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *