Reżyseria: Andy i Larry Wachowscy
Przewiduje się, że za 20h maszyny dotrzą do Zionu. Nasi bohaterowie wyruszają tam, by pomóc mieszkańcom. Neo wierzy w to, że może tą wojnę wygrać i ją zakończyć. W tym celu pożycza statek od Niobe i wyrusza z Trinity do miasta maszyn. Wyprawa nie jest prosta, bo wszystkie kanały są przepełnione wrogimi maszynami. Wojna rzeczywiście kończy się tej nocy, tylko kto zwyciężył?
Na ostatnie pytanie zadane w opisie do dziś trudno mi przekonująco odpowiedzieć. Niby ostatnia scena sugeruje jedno, a z drugiej upadek Neo zamienionego w agenta mówi coś przeciwnego. W ogóle skutek tych zmian, tzn. dłoń agenta Smitha, w którymś bohaterze, myślałam, że daję dostęp do kodu, a nie zamienia ich w kolejnego agenta. Zresztą wiele innych moich odpowiedzi, przypuszczeń uległo zmianie.
W ostatniej części Matrixa (śmiem powiedzieć, że raczej więcej ich nie będzie) główną zmianą, która miała miejsce od pierwszej części to dojrzewanie Neo. Jak sobie przypomnę pierwsze sceny Matrixa, gdzie Thomas był takim ustraszonym człowiek, prawie nastolatkiem, trudno byłoby mi ujrzeć w nim dorosłego mężczyznę, którego w następnych częściach można zobaczyć. To postać podobna do Pottera, który w „kamieniu filozoficznym” był zalęknionym dzieckiem, a w „Księciu Półkrwi” prawie dorosłym mężczyzną, który staje do walki bardziej mężny. Jednak Neo od „Reaktywacji” zrobił się słabszy, bardziej kruchy, albo bardziej człowiekiem. Zauważyłam, że w „Reaktywacji” był zawsze niepokonany, walczył z kilkoma naraz agentami i wychodził z nich bezszwanku. Tej najbardziej decydującej nocy w „Rewolucji” kilka ciosów agenta Smitha powala Neo i go osłabia. Choć pozostaje w Neo jedna cecha, nie poddaje się, wstaje i walczy dalej.
Jak już jestem przy wojnie i walkach, to wojna z maszynami, statki bohaterów mocno kojarzyła mi się z Gwiezdnymi wojnami. Choć nie wiele z nich pamiętam, to klimat utkwił mi w pamięci. Zastanawia mnie jedno, kto kieruje maszynami? Kto jest za to odpowiedzialny, bo odpowiedź, że to maszyny same w sobie, nie brzmi wiarygodnie. Maszyny bez inicjacji człowieka nie zagrażają. W recenzji „Reaktywacji” narzekałam na te ciągłe walki z agentami. Po kilkudziesięciu minutach walki z maszynami, scena Neo z agentem, była miłą odmianą. Scenografia i klimat deszczu bardzo mi się podobał. Zresztą on miał miejsce w zapowiedzi kolejnej części i to głównie przez tą scenę z wielką chęcią chciałam obejrzeć „Rewolucje”. I powiem, że początek zapowiadał się bardzo ciekawie, bo program Kolejarza, to jedyny jaki mnie w całym filmie zainteresował. Sama postać Kolejarza jest interesująca. Szkoda, że go bardziej nie rozbudowali, a problem zwalczyli za pomocą kulki w łeb (może doszli do porozumienia, ale nie było sceny temu potwierdzającej). Zresztą ja już snułam o tym, że może jakieś zagadki do rozwiązania i coś w tym stylu, ale to nie kryminał tylko akcja i dlatego niespełnił moich oczekiwań.
Przez całą trylogię możemy dostrzec ile potrzeba pewności siebie, ile miłości i kochającej osoby, by zwyciężyć. To było widać na naszych bohaterach. Zastanawiam się nad tym co się stało z Neo i jak to przeżywa Trinity. I przez takie zakończenie, choć pomyślne i zaskakujące, czułam rozczarowanie. Ale zarazem jest to najlepsze zakończenie cyklu, jakiegokolwiek widziałam. Dlatego wcześniej napisałam, że raczej następnych części Matrixa nie będzie, bo w przeciwnym razie będą go ciągnąć na siłę. A przecież nie lubimy naciągania, prawda? Niniejszym ogłaszam moją przygodę z Matrixem za skończoną. I nie żałuję. A która część mi się najbardziej podobała, to chyba jednak druga. Ale każda ma w sobie coś fajnego.

Nie łapie ostatniego akapitu. Albo jest jakoś strasznie zagmatwany albo oglądaliśmy dwa różne filmy.. Zakończenie jest pozytywne w odniesieniu do społeczności Zionu (czy jak to tam się piszę), ale Trinity i Neo poświęcają się i płacą najwyższą cenę. Więc gdzie tu miejsce na kontynuacje i pytanie: „Zastanawiam się nad tym co się stało z Neo i jak to przeżywa Trinity”Co do zagadki – multum jest takich filmów, ale jak trzeba to żaden do głowy nie przychodzi 😛
No tak, pozytywnie się skończyło, choć ja spodziewałam się, że Neo wyjdzie z tego bez szwanku. Natomiast nie jest pokazane co się stało z Trinity, ostatnia scena z nią, to jak prowadzi statek do miasta maszyn, potem jest już tylko Neo i ta maska gadająca, a potem jego misja, o Trinity koniec, nie wiem co z nią dalej, czy też się poświęciła, czy nie wiem co.A co do zagadki, to tyczy się recenzowanego filmu, jak każda inna. Chodzi o parę bohaterów drugoplanowych w tej części, jest to jedna taka scena, po tym jak Kid wyszedł przed publiczność ogłosić koniec wojny.
Część pierwsza, to klimat i pomysł – teraz może już tak nie działa na wyobraźnię, ale 10 lat temu, oj, tak.Część druga, to efekciarstwo, szalone pokazy kung-fu i znakomite efekty – świetna zabawa.Część trzecia, to bzdura, nic nowego nie wnosi, a popada niepotrzebnie w sentymentalizm.Nie za bardzo rozumiem, o co chodzi z tą zagadką. Chodzi o konkretny film, czy dowolny, bo takich par przychodzi mi kilka do głowy, zaczynajac od szeregu polskich komedii wojennych, gdzie motyw, żołnierz + dziewczyna jest nieodłącznym elementem krajobrazu?
nie jestem pewna jaka to była para ale stawiam na Morfeusza i Niobe 🙂 hihi xD Film ogólnie bardzo mi się podobał. Zawsze sobie ceniłam całą tą historię. Nie tylko była fascynująca, ale także i efektowna. Co prawda niektóre sceny były na zbyt przerysowane, jak na przykład walka Neo ze Smithem, ale i tak jakoś to zniosłam. Walka w Zionie była niesamowita. W napięciu czekałam na to jak się to zakończy. Szkoda, że Trinity skończyła tak jak skończyła. Bardzo poruszała mnie ich miłość. Ech.