Reżyseria:Bill Duke
Dave (Morris Chestnut) i Clarice (Taraji P. Henson) są młodym małżeństwem, które zapowiadało się niesamowicie. Jednak kiedy po wszystkich uroczystościach weselnych przychodzi życie codzienne, zaczynają się sprzeczki. Clarice jest kobietą robiącą karierę w nieruchomościach, a Dave trenuje młodych chłopców w Baseballu i pragnie dziecka. Pewnego dnia dochodzi do wypadku, po którym Clarice musi zgodzić się na fizykoterapię. Matka Claricy (Jennifer Levis) zwala całą winę na Dave, że niby cały dom ma gdzieś. Małżeństwo przeżywa kryzys, czy przetrwa czy się poddadzą?
Spodziewałyśmy się z koleżanką komedii romantycznej, bo tak w pliku była oznaczona, jednak ci co oznaczają nie zawsze wiedzą co to za film. Więc zamiast romantycznej rozrywki mieliśmy dramat. Owszem było nawet kilka momentów do pośmiania, ale nie wiem czy celowe. Jednak pomimo lekkiego rozczarowania gatunkiem, film jest bardzo wnikliwym przykładem z życia wziętym. Ponoć jest tak, że każde małżeństwo prędzej czy później przechodzi taki kryzys. Nie zawsze musi dojść do zdrady partnera, ale zawsze ktoś trzeci chcąc nie chcąc się pojawia. Jest mowa o zaufaniu, wyrozumiałości wobec drugiej osoby, jaki wpływ ma matka na swoją córkę, zwycięstwie ponad wszystko, żalu i wyrzutów sumienia wobec osób utraconych… Ogólnie całe vademecum uczuć i zachowań, które w relacjach międzyludzkich się pojawiają. Nie będę komentować, ani wyrażać własnych poglądów, bo w filmie jest to bardzo dobrze pokazane.
Koleżanka zwróciła uwagę na muzykę, której ja nie zauważyłam. I właśnie o tym chciałabym coś powiedzieć. Co sprawia, że muzykę pamiętamy i oceniamy ją na genialną lub kiczowatą, a co, że w ogóle nie zwracamy na nią uwagę? Odpowiedź ogólna jest każdemu znana, bo albo coś nam wpadnie w ucho, albo coś nam będzie przeszkadzać, a jeśli nie występuje żadne z tych zjawisk muzyki po prostu dla nas nie ma. Oczywiście jest, ale jest tak neutralna, bez żadnych przebojów, nie podkreślająca wniosłych wydarzeń, lecz codzienne zwyczajne życie, na którym i my nie skupiamy większej uwagi.
Nie mam nic do powiedzenia na temat innych stron tworzących dzieło, bo i gra aktorska spcjelnie się nie wyróżniała, ani nic innego nie było ani kompletnie złe, ani znakomite. Po prostu przeciętny film o wartościowej fabule.